Żywa nadzieja

Żywa nadzieja

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa od umarłych.”

Czy istnieje jakikolwiek powód do tego, aby ta żywa nadzieja nie miała dać nam obecnie tyle pewności i radości, co dawała uczniom w początkach kościoła? Chrystus nie jest zamknięty w nowym grobowcu Józefa. On zmartwychwstał i wstąpił na wysokość, a my mamy urzeczywistniać naszą wiarę, aby świat mógł zobaczyć, że mamy żywą nadzieję, i aby mógł poznać, że mamy Przyjaciela na niebiańskim sądzie.

Zostaliśmy odrodzeni ku nadziei żywej i ku dziedzictwu niezniszczalnemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, które jest zachowane dla nas w niebie. Nasza nadzieja nie jest bezpodstawna, nasze dziedzictwo nie jest zniszczalne. Nie jest to przedmiot wyobraźni, lecz jest ono zachowane w niebie dla nas „którzy mocą Bożą strzeżeni jesteśmy przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus.”

W chwilach pokuszenia wydaje się, że tracimy z oczu fakt, że Bóg poddaje nas próbie po to, aby nasza wiara mogła być wypróbowana i znaleziona była ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus. Pan umieszcza nas w różnych sytuacjach po to, aby nas rozwijać. Jeśli mamy wady charakteru, których nie jesteśmy świadomi, On będzie nas smagał po to, abyśmy dowiedzieli się o tych wadach, żebyśmy mogli je przezwyciężyć. To Jego opatrzność wprowadza nas w różne okoliczności. W każdej nowej sytuacji spotykamy się z inną klasą pokus. Jakże często, gdy umieszczani jesteśmy w jakiejś trudnej sytuacji myślimy: „To straszny błąd. Jakże chciałbym pozostać tam, gdzie byłem wcześniej.” Dlaczego jednak nie jesteś zadowolony? – Dlatego, że twoja sytuacja służyła temu, by zwrócić twoją uwagę na nowe wady w twoim charakterze; lecz nie zostało objawione nic poza tym, co było w tobie. Co powinieneś zrobić, gdy jesteś wypróbowywany przez opatrzność Pańską? – Powinieneś stanąć na wysokości zadania i przezwyciężyć swoje wady charakteru.

To zetknięcie się z trudnościami da ci duchowe mięśnie i ścięgna. Jeśli przetrwasz proces doświadczania i wypróbowywania Bożego, staniesz się silny w Chrystusie. Jeśli jednak będziesz szukał winy w swej sytuacji, i we wszystkich wokoło, będziesz jedynie stawał się słabszy. Widziałam ludzi, którzy zawsze szukali winy we wszystkim i wszystkich wokół siebie, lecz wina leżała w nich samych. Potrzebowali oni upaść na Skałę i strzaskać się. Czuli się zdrowi w swej własnej samosprawiedliwości. Próby, które na nas przychodzą, przychodzą po to, aby nas wypróbować. Wróg naszych dusz nieustannie działa przeciwko nam, lecz nasze wady charakteru zostaną nam objawione, a gdy zostaną one wyjaśnione, zamiast szukać winy w innych, powiedzmy: „Wstanę i pójdę do Ojca mego.”

Gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że jesteśmy grzesznikami i upadamy na Skałę, by się strzaskać, Wieczne ramiona ogarniają nas i jesteśmy przyciągnięci blisko do serca Jezusa. Będziemy wtedy zachwyceni Jego urokiem i napełnieni wstrętem do naszej własnej sprawiedliwości. Potrzebujemy zbliżyć się do stóp krzyża. Im bardziej się tam ukorzymy, tym bardziej wzniosła wyda nam się miłość Boża. Łaska i sprawiedliwość Chrystusa nie przyniesie pożytku temu, kto czuje się zdrowy, temu, kto myśli, że jest dość dobry i jest zadowolony ze swego stanu. W sercu takiej osoby nie ma miejsca dla Chrystusa, ponieważ nie uświadamia sobie ona swej potrzeby boskiego światła i pomocy.

Jezus mówi: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios.” W Bogu jest pełnia łaski, a my możemy mieć Jego Ducha i moc w wielkiej mierze. Nie karm się plewami samosprawiedliwości, lecz idź do Pana. On ma najlepszą szatę do przyodziania cię, a Jego ramiona są otwarte na przyjęcie cię. Chrystus powie: „Zdejmijcie z niego brudną szatę, i obleczcie go w szaty odświętne.”

Prorok Zachariasz przedstawia nam scenę, która objawia stan grzesznika i pokazuje opór Szatana przeciwko dziełu, które Chrystus chciałby wykonać dla Swoich pokutujących dzieci. Prorok mówi: „Zatem mi okazał Jesuego, kapłana najwyższego, stojącego przed Aniołem Pańskim, i szatana stojącego po prawicy jego, aby mu się sprzeciwił. Ale Pan rzekł do szatana: Niech cię Pan zgromi, szatanie! niech cię, mówię, zgromi Pan, który obrał Jeruzalem. Izali ten nie jest jako głownia wyrwana z ognia? Ale Jesua był obleczon w szatę plugawą, a stał przed Aniołem. A odpowiadając rzekł do tych, którzy stali przed nim, mówiąc: Zdejmijcie tę szatę plugawą z niego. I rzekł do niego: Otom przeniósł z ciebie nieprawość twoję, a oblekłem cię w szaty odmienne. Znowu rzekł: Niech włożą piękną czapkę na głowę jego; i włożyli piękną czapkę na głowę jego, i oblekli go w szaty, a Anioł Pański stał przytem. I oświadczał się Anioł Pański przed Jesuem, mówiąc: Tak mówi Pan zastępów: Jeźli drogami mojemi chodzić będziesz, a jeźli ustaw moich przestrzegać będziesz, tedy też ty będziesz sądził dom mój, i będziesz strzegł sieni moich; i dam ci to zapewne, abyś chodził między tymi, którzy tu stoją.”

Szatan nienawidzi tych, którzy uchwycili się mocy Chrystusa, lecz ci, którzy dokonali pełnego poddania się, pojednani są z Bogiem i On będzie ich obroną. On obiecuje, że będą oni chodzili wśród tych, którzy tam stoją. Kim są ci, którzy tam stoją? – To aniołowie Boży, którzy zostali posłani, aby usługiwać tym, którzy mają być dziedzicami zbawienia. Nigdy nie dowiemy się z jakich niebezpieczeństw, widzialnych i niewidzialnych, zostaliśmy wyratowani przez interwencję aniołów, dopóki w świetle wieczności nie ujrzymy opatrzności Bożej. Zrozumiemy wtedy lepiej, co Bóg dla nas czynił przez wszystkie dni naszego życia. Dowiemy się wtedy, że z dnia na dzień cała niebiańska rodzina przyglądała się, by zobaczyć nasz sposób postępowania. Gdy przychodzą próby powinniście pamiętać, że jesteście widowiskiem dla aniołów i ludzi, i że za każdym razem, gdy nie udaje wam się znieść wypróbowywania Pańskiego, umniejszacie swoją duchową siłę. Powinniście powstrzymać się od narzekania i przynieść swój ciężar do Jezusa, i otworzyć przed Nim całą swoją duszę. Nie zanoście go do osoby trzeciej. Nie składajcie waszego ciężaru na człowieczeństwie. Powiedzcie: „Nie dam zadowolenia wrogowi poprzez szemranie. Złożę swoją troskę u stóp Jezusa. Powiem mu o niej w wierze.” Jeśli tak zrobisz, otrzymasz pomoc z góry. Zdasz sobie sprawę z wypełnienia się obietnicy: „On jest po prawicy mojej, abym się nie zachwiał.” „Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.” „Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam.”

Czy wierzysz, że Jezus jest twoim Zbawicielem? Jest wielu takich, którzy mają jedynie nominalną wiarę, lecz ty powinieneś mieć tę wiarę, która została okazana przez cierpiącą kobietę, która powiedziała: „Jeśli się dotknę choćby szaty jego, będę uzdrowiona.” Jezus znał jej pragnienie, a jej wiara zaapelowała do Niego, by jej pomógł. Chciał On dać jej tę sposobność, której pragnęła. Gdy był w drodze do domu przełożonego, by uzdrowić jego dziecko, przechodził przez miasto, gdzie mieszkała ta cierpiąca kobieta. Przyszła ona tam, gdzie On był, lecz otaczał Go tłum, i wydawało się niemożliwe, by mogła do Niego dotrzeć. Przecisnęła się i wyciągnęła swą rękę, i dotknęła Jego szaty, a jej wiara została wynagrodzona. Odczuła, że została uzdrowiona. „I rzekł Jezus: Kto się mnie dotknął?” Uczniowie byli zdumieni, że zadał im takie pytanie i powiedzieli, „Mistrzu! lud cię ciśnie i tłoczy, a ty mówisz: Kto się mnie dotknął? Jezus zaś rzekł: Dotknął się mnie ktoś; poczułem bowiem, że moc wyszła ze mnie.” On poznał dotyk wiary. „A niewiasta, spostrzegłszy, że się nie może ukryć, podeszła z drżeniem i padłszy przed nim, oznajmiła przed całym ludem, z jakiego powodu się go dotknęła i jak natychmiast została uleczona, On zaś rzekł do niej: Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju.”

Jezus chce, abyśmy dziś przyszli do Niego. Chce, abyśmy dotknęli się Go dotykiem wiary i otrzymali od Niego czystość. Mielibyśmy dziś więcej zdrowia, gdybyśmy zamiast biegać do lekarzy, przyszli do Chrystusa po balsam Gileadu i zastosowali go dla naszych dusz.

„Gdy On jeszcze mówił, nadszedł ktoś od przełożonego synagogi, mówiąc: Umarła córka twoja, nie trudź już Nauczyciela. Jezus zaś, usłyszawszy to, odpowiedział mu: Nie bój się, tylko wierz, a będzie uzdrowiona.” Gdy przyszedł On do domu przełożonego, znalazł żałobników płaczących i użalających się nad nią, lecz powiedział, „Nie płaczcie, nie umarła, lecz śpi. I wyśmiewali go.” Byli zniecierpliwieni, że nie przyszedł wcześniej, a teraz myśleli, że było już za późno. Bóg wypróbowuje naszą wiarę. On mówi: „Myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje.” Jezus złapał dziewczynkę za rękę i powiedział do niej, „Dziewczynko, wstań. I powrócił duch jej, i zaraz wstała, a On polecił, aby jej dano jeść.” Nie powinniśmy wątpić w moc naszego Pana, lecz powierzyć Mu, jako wiernemu Stwórcy, zachowanie naszych dusz.

W moralnej winnicy Pana jest do wykonania wielkie dzieło, lecz we wszelkich różnych gałęziach dzieła nasza wiara będzie wypróbowywana. Kto zniesie próbę? Kto do końca zachowa niewzruszenie swą pierwotną ufność? W wyznającym ludzie Bożym jest wielu takich, którzy ledwie znają głos Prawdziwego Pasterza. Możemy mieć bogate doświadczenie w sprawach Bożych. Możemy mieć doświadczenie podobne do tego, jakie miał prorok Izajasz. Miał on iść naprzód z poselstwem Bożym i Pan objawił mu Swoją chwałę. Gdy ujrzał Majestat niebios poczuł się całkowicie niegodny i niezdatny do tego dzieła i zawołał, „Biada mi! Zginąłem, bo jestem człowiekiem nieczystych warg i mieszkam pośród ludu nieczystych warg, gdyż moje oczy widziały Króla, Pana Zastępów. Wtedy przyleciał do mnie jeden z serafów, mając w ręku rozżarzony węgielek, który szczypcami wziął z ołtarza, i dotknął moich ust, i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg i usunięta jest twoja wina, a twój grzech odpuszczony.” Wtedy był on gotowy do tego, by przekazywać poselstwo, i gdy Pan zapytał: „Kogoż poślę? a kto nam pójdzie?” mógł odpowiedzieć, „Oto jestem, poślij mnie!”

O, żebyśmy tak mogli zrozumieć powagę powierzonego nam poselstwa! Ustałaby frywolność. Czulibyśmy się tak, jak prorok i wołali, „Zginąłem.” Lecz skoro tylko rozżarzony węgielek wzięty z ołtarza dotknąłby naszych ust, zamiast narzekania i mówienia o naszym przygnębieniu, radowalibyśmy się, że zostaliśmy odrodzeni ku nadziei żywej, i powołani do służby dla Króla, Pana zastępów.

E.G. White, „Review and Herald”, 6.08.1889