Co zostało przybite do krzyża?

Co zostało przybite do krzyża?

„Wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża… Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus” (Kol. 2,14-17).

Istniało prawo składające się tylko z dziesięciu przykazań, wypowiedzianych przez głos Boży ze szczytu góry Synaj. Jedynie to prawo i nic więcej, Bóg napisał swoim własnym palcem na kamiennych tablicach. Nakazał, aby jedynie ono zostało złożone w arce przygotowanej specjalnie na jego przyjęcie. Ten kodeks dziesięciu przykazań, On sam nazywa „prawem”. Powiedział Mojżeszowi: „Wstąp do Mnie na górę i pozostań tam, a dam ci tablice kamienne, prawo i przykazania, które napisałem, aby ich pouczyć” (2 Mojż. 24,12 BT).

Bóg nie napisał nic oprócz dziesięciu przykazań. Jedynie one zostały zapisane na tablicach, i to do nich mają zastosowanie oba określenia prawo i przykazania. Poprzez te okoliczności i cechy szczególne są one wyraźnie odróżnione i oddzielone od wszystkich innych nakazów i obowiązków. Przez to są one przedstawione jako należące do Najwyższego, w stopniu i sensie nie wspólnym z jakimikolwiek innymi wymaganiami. Są one wybitnie „prawem Bożym” i „przykazaniami Bożymi”. Stanowią one to prawo Nowego Testamentu, poprzez które jest „poznanie grzechu” (Rzym. 3,20), bez którego „nie ma przestępstwa” ani zaliczenia grzechu (Rzym. 4,15; 5,13), i którego przestąpienie jest grzechem. 1 Jana 3,4.

Stanowią one „Jego [Boga] przykazania”, których zachowywanie stanowi „obowiązek każdego człowieka” i poprzez które każdy uczynek zostanie zbadany na sądzie (Kazn. 12,13-14); one składają się na „królewskie prawo” i „prawo wolności”, poprzez które, jak oświadcza Jakub, będziemy na końcu sądzeni. Jakub 2,8.12. Są one „przykazaniami Bożymi”, do których kieruje nas trzecie poselstwo z Objawienia rozdział 14, w związku z „wiarą Jezusa”, co obejmuje wszystkie nauki i nakazy Chrystusa i Jego apostołów w Nowym Testamencie. Obj. 14,12. Stanowią one to prawo, które jak oświadczył Bóg, Jego Syn „wywyższy” i uczyni „sławnym” (Izaj. 42,21), o którym mówi jako o „moim prawie” i oświadcza, że wypisze je w nowym przymierzu w sercach swego ludu (Jer. 31,33; Hebr. 8,10) – „Jego [Boga] przykazania”, jak się okaże, zachowują ci, którzy na końcu zostaną zebrani, by weszli bramami do miasta Nowego Jeruzalem. Obj. 22,14.

Istniało też inne prawo przekazane Mojżeszowi na osobności i zostało zapisane przez niego w księdze nazwanej „księgą prawa”, które składało się z przepisów dotyczących pokarmów, napojów, świąt, różnorodnych obmywań i cielesnych obrzędów, i które zostało złożone nie w arce, lecz obok niej. Różnica pomiędzy nimi w tym względzie była taka: Dziesięć przykazań leżało w niezrównanym majestacie wewnątrz złotej arki, głęboko wyryte palcem samego Bóstwa w trwałej górskiej skale; prawo symboli i ceremonii leżało na zewnątrz arki, napisane atramentem, ludzkimi rękami, na ulegającym zepsuciu pergaminie.

Jedno nazywamy „moralnym prawem”, ponieważ odnosi się ono jedynie do moralnych obowiązków, drugie nazywamy „prawem ceremonialnym”, ponieważ odnosi się ono całkowicie do obrzędów ceremonialnych. Nie twierdzi się, że określenia prawo moralne i prawo ceremonialne znajdują się w Piśmie Świętym, lecz są to dogodne określenia dla wyrażenia różnic, o których jasno naucza Pismo Święte. Pismo Święte nie używa słów czas próby, proroczy, milenijny, moralny, umysłowy, fizyczny i mnóstwa innych określeń, które są niezmiernie wygodne dla wyrażenia różnic rozpoznanych w Biblii i co do których nikt się nie sprzeciwia.

Twierdzimy, że Kolosan 2,14-17 odnosi się wyłącznie do prawa ceremonialnego, nie czyniąc absolutnie najmniejszej aluzji do prawa moralnego. A ten, kto usiłuje schować się za tym fragmentem pisma jak za swoją obronną tarczą, z powodu zaniedbania lub naruszenia jakichś moralnych obowiązków, na końcu stanie na sądzie wstydząc się swego braku rozumu i oniemiały w obliczu potępienia.

Studiując Kolosan 2,14-17 powinniśmy mieć pewien wzgląd na logiczność ilustracji, których używa apostoł, żebyśmy pomimo jego natchnienia nie przedstawili go jako prostaka. Na początku należy zauważyć, że przedmiotem uwagi apostoła jest „list dłużny ze swoimi wymaganiami” (dop. tłum.: wg KJV – „ręcznie spisany dokument zarządzeń bądź obrzędów”; wg Biblii Nowego Świata – „spisany ręcznie dokument, który się składał z postanowień”). Wyrażenie to w żadnym sensie nie ma zastosowania do dziesięciu przykazań, ponieważ żadne nadużycie języka nie może być wystarczająco daleko posunięte, by pozwolić nam nazwać je „ręcznie spisanym dokumentem”, i nie zawierają one również nawet cienia (ani krzty) „obrzędu” ani ceremonii. „List dłużny ze swoimi wymaganiami” to nie dziesięć przykazań.

Apostoł mówi dalej, że ten „list dłużny” został „wymazany”. Wymazane atramentem i piórem pisarza może zostać jedynie to, co zostało napisane ręką pisarza. To, co zostało wyryte w kamieniu może zostać pomalowane i zabarwione atramentem, jednak wyryte słowa nadal tam pozostaną w całej swej wyrazistości, w żadnym sensie nie może to zostać „wymazane” i zupełnie nielogiczne byłoby zastosowanie do tego takiego terminu.

Apostoł kontynuuje dalej, że ten list dłużny został „przybity do krzyża”. Gdybyśmy próbowali zastosować to do dziesięciu przykazań, to pogrążamy wnikliwego i logicznego Pawła w niedorzeczności mówienia o przybijaniu gwoździami kamiennych tablic. Przeciwko takiemu poglądowi wysuwają się dwa zarzuty: 1. Po pierwsze, to, co zgodnie z zamierzeniem miałoby zostać kiedyś unieważnione poprzez przybicie, zgodnie ze starożytnym sposobem unieważniania praw pergaminowych, nie zostałoby umieszczone na takim materiale jak kamień, i 2. Skoro zostały one wyryte na kamieniu, to właściwym sposobem unieważnienia ich, gdyby miały one zostać unieważnione, byłoby rozbicie kamiennych tablic, a nie podejmowanie prób dokazania absurdalnej i niemożliwej sztuki przybicia ich gwoździami.

Ilustracja przedstawiająca wymazanie i przybicie gwoździami praw napisanych przez ludzi na pergaminie, zastosowana do tego, czego Chrystus dokonał przez Swą śmierć na krzyżu, jest zarazem logiczna i przekonywująca. Chrystus został przybity do krzyża. W Nim wszystkie ofiary znalazły swój pierwowzór, wszystkie cienie swoje sedno. Były one tam w Nim przybite do krzyża. Ludzie mogą spojrzeć na Niego i powiedzieć: Oto jest wielka ofiara, która wyparła wszystkie ofiary symboliczne. Teraz prawa ich dotyczące już dłużej nie obowiązują, zostały one przybite wraz z Nim do krzyża.

Przypuśćmy jednak, że będziemy starali się sądzić, że tablice kamienne były tam także, w Nim, przybite do krzyża – pod jakim względem był On ich pierwowzorem? Pod jakim względem były one cieniem, a On sednem? Czy ludzie mogą spojrzeć na Niego i powiedzieć: Oto tej nocy zatopię sztylet w sercu mojego wroga, ponieważ prawo: „Nie zabijaj”, zostało tam w Chrystusie przybite do krzyża i już dłużej nie obowiązuje?

Człowiek sprzeciwiający się temu powie jednak: Jeśli księga prawa została przybita do krzyża, to dziesięć przykazań również zostało przybite do krzyża, ponieważ one wszystkie były w tej księdze, słowo w słowo, i zniesienie księgi zniosło je także. Ten, kto wysuwa takie twierdzenie, z pewnością był bardzo nieuważny czytając tę księgę. To nie jest prawdą. Dziesięć przykazań nigdzie nie pojawia się w księgach Mojżesza w formie ustawodawczej, to znaczy w formie wywodzenia swej władzy w jakimkolwiek stopniu z tej księgi. Są one tylko raz zarejestrowane w ustalonej formie tak, jak Bóg je wypowiedział, jest to w 2 Mojż. 20,3-17. I ma to miejsce w formie historycznej, a nie ustawodawczej, jest to po prostu relacja, że Bóg zstąpił i podał to prawo z góry Synaj swoim własnym głosem, jednak prawo to nie czerpie żadnej władzy z tej relacji. Jego autorytet opiera się na fakcie, że zostało ono wypowiedziane przez Boga i zapisane Jego palcem na kamiennych tablicach, i złożone w najświętszym punkcie miejsca najświętszego świątyni. I choćby każda kopia księgi zawierająca tę relację została zniszczona i przestałaby istnieć, to nie wpłynęłoby to w najmniejszym stopniu na fakt ogłoszenia tego prawa, ani nie dotknęłoby tablic zawierających jego ustawodawczy zapis. To, co zostało tutaj stwierdzone ma zastosowanie także do dokonanego przez Mojżesza powtórzenia i parafrazy prawa czterdzieści lat później, co zostało zapisane w 5 Mojż. 5,6-21.

Z prawem Mojżesza sprawa przedstawiała się inaczej. Zostało ono ogłoszone poprzez księgę i jego autorytet wywodził się z tego zapisu. Nie było ono umieszczone nigdzie indziej i gdy ten ręczny zapis został przybity do krzyża, to już dłużej nic z niego nie pozostało.

Zwróciwszy w ten sposób uwagę na pewne ogólne zasady związane z kwestią omawianą w Kolosan 2,14-17, przeszliśmy teraz do słów „przeciwko” nam, „przeciwny” nam, „wymazał” i „przybiwszy do krzyża”. Dotyczy to pokarmów, napojów, świąt, nowiów księżyca oraz dni sabatu bądź sabatów, ponieważ na skutek wspomnianego wcześniej „wymazania”, nikt nie powinien nas sądzić odnośnie tych rzeczy.

W sprawie pokarmów, napojów, świąt (dni uroczystych) i nowiów księżyca, nie ma różnicy zdań – wszyscy zgadzają się, że należały one do systemu żydowskiego i minęły wraz z nim. Wspomniane tu sabaty są punktem, wokół którego skupiają się przeciwne sobie siły i na którym koncentruje się spór. Celem ludzi sprzeciwiających się Sabatowi i popierających sprawę niedzieli jest włączenie cotygodniowego Sabatu w katalog rzeczy, które zostały zniesione, w celu tym natychmiast wysuwane są różne twierdzenia. Jeden mówi, że: „przed Chrystusem istniał tylko jeden system, był on nierozdzielną całością, on cały był żydowski i dlatego cały został zniesiony”. Inny mówi: „Nie, on nie obejmował wszystkiego, co istniało przed Chrystusem, pewne rzeczy nie należały do ‘listu dłużnego ze swoimi wymaganiami’ i dlatego nie zostały zniesione, Żydzi mieli doroczne sabaty odrębne od Sabatu cotygodniowego, z drugiej strony jednak określenie sabaty musi obejmować wszystkie sabaty, jakiegokolwiek rodzaju, stąd cotygodniowy Sabat jest objęty tym określeniem i został zniesiony wraz z innymi”. Inny zapewnia, że: „określenie to nie może odnosić się do jakichkolwiek ceremonialnych sabatów żydowskich, ponieważ nie mieli oni żadnych dorocznych świąt, które w odpowiedni sposób można by było nazwać ‘sabatami’; że słowo sabbaton użyte w Kolosan 2,16 jest tym, które zawsze używane jest na określenie cotygodniowego Sabatu i dlatego słowo to musi odnosić się do cotygodniowego Sabatu i tylko do niego, wszystkie żydowskie święte wchodzą w skład słowa święta (bądź dni uroczyste) użytego nieco wcześniej.”

W ten sposób czwarte przykazanie wydaje się być źródłem dylematu dla wielu ludzi. Jest tak jednakże tylko dla tych, którzy pragną uniknąć nałożonych przez nie obowiązków. Z radością możemy powiedzieć, że dla takich zawsze będzie ono cierniem w ich boku i kolcem w ich oczach. Dla wszystkich innych jest ono „rozkoszą, dniem świętym a Panu sławnym” (Izaj. 58,13 BG).

Ta ostatnia grupa, z którą cieszymy się, że możemy stanąć, nie ma żadnych dorocznych świąt, w związku z którymi było siedem dorocznych sabatów. Te sabaty zawdzięczały swoje istnienie temu systemowi i były jego nierozdzielną częścią. Były one słusznie wliczone w „list dłużny z jego wymogami” i żadne sabaty poza sabatami tego rodzaju nie mogłyby być objęte tym określeniem. Nie ma zatem potrzeby wykraczania poza granice określone przez język apostoła i atakowania sfery moralnego prawa oraz wprowadzania w nie cotygodniowego Sabatu Pana, który jest tak odmienny od tych innych sabatów w swoim pochodzeniu, naturze, funkcji i przeznaczeniu, jak tylko jest to możliwe.

Ponadto, Paweł uważnie czyni jeszcze dalsze zabezpieczenia przed jakimkolwiek nieporozumieniem w tej sprawie, natychmiast dodając (wiersz 17) to ograniczające zdanie: „Które są cieniem rzeczy przyszłych, ale prawdą jest ciało Chrystusowe” (BG). W ten sposób wskazuje on w tak prostym języku jakiego tylko można było użyć, dokładnie do jakich sabatów się odnosi, mianowicie jedynie do tych, które należą do systemu symboli i cieni, i które są częścią i partią tego systemu. A to nigdy nie było prawdą odnośnie cotygodniowego Sabatu, który powstał, jak ukazuje to zapis z 1 Księgi Mojżeszowej, zanim jakikolwiek symbol czy cień znalazł miejsce lub mógł znaleźć miejsce w systemie Bożej łaski na rzecz ludzi.

Wydaje się jednak, że niektórzy w tym punkcie popełniają wyjątkową gafę sądząc, że to zdanie – „które są cieniem rzeczy przyszłych” – jest stwierdzające zamiast ograniczające, nie ogranicza poglądu do pewnych sabatów, które są cieniami, lecz dowodzi, że wszystkie sabaty są cieniami, Sabat cotygodniowy tak samo jak inne.

Tak więc mamy twierdzenie: „Sabat siódmego dnia tygodnia jest cieniem, niech mówią co chcą”, ponieważ Paweł mówi tak w Kolosan 2,17. Bardzo wyczerpujące stwierdzenie! Zilustrujmy to: rolnik A ma kawałek ziemi, na którym wypasa konie, owce i krowy. Jego krowy są dwojakiego gatunku – bardzo lichy, pospolity gatunek, który nazywa „pospolitym” gatunkiem, oraz inne, które są bardzo rzadką i cenną hodowlą. Po kilku dniach poleca wynajętemu przez siebie człowiekowi, B, zapędzić je wszystkie do stodoły na noc dla bezpieczeństwa. Wreszcie jednak postanawia wyprzedać swe konie, owce i wszystkie swoje krowy poza tymi rzadkimi i cennymi. Mówi więc do swego wynajętego człowieka: „Idź na pastwisko i spędź konie, owce i krowy, które są pospolite, ponieważ zdecydowałem się je sprzedać”. B idzie i spędza je wszystkie, dobre, złe i marne. A mówi: „Dlaczego spędziłeś je wszystkie? Powiedziałem ci abyś spędził jedynie krowy, które są pospolite”. Jednak B odpowiada: „powiedziałeś, że one wszystkie są pospolite. Czy nie powiedziałeś: ‘krowy, które są pospolite’?, a to oznacza wszystkie krowy, i wszystkie są pospolite, ponieważ tak powiedziałeś”. Wtedy A mówi do B: „Nie potrzebuję człowieka, który nie wie tyle, ile powinien by zapędzić bydło! Możesz odejść” i odsyła swoją wspaniałą hodowlę na pastwisko przez rękę lepszego człowieka, a resztę sprzedaje.

„Sabaty, które są cieniem”, jak wyraża to Paweł, jest oświadczeniem, że są takie sabaty, które nie są cieniem i te ostatnie są wykluczone z rzeczy, o których mówi. Jest wiele okoliczności, które ukazują, że cotygodniowy Sabat nie może w żadnym razie być wliczony w sabaty, o których mówi apostoł w Kolosan 2,16.

1. Cotygodniowy Sabat nie miał swych początków razem z pokarmami, napojami, świętami, nowiami księżyca i ceremonialnymi bądź dorocznymi sabatami. Pochodzi on z czasów niepodległego, niewinnego stanu człowieka przed upadkiem (1 Mojż. 2,2-3) i w ten sposób został umieszczony wśród pierwotnych, podstawowych praw, które rządziłyby nim zawsze choćby nawet nigdy nie zgrzeszył, podczas gdy te drugie powstały wraz z systemem ceremonialnym wprowadzonym na Horebie.

2. Nie był on oparty na tym samym autorytecie co one. Jego autorytet oparty jest na głosie Bożym i tym, że Bóg zapisał go na kamiennych tablicach, system ceremonialny znajdował się jedynie w księdze napisanej przez Mojżesza.

3. Nie był on symboliczny bądź cieniowy w swej naturze bardziej niż nakaz: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.”

4. On nie był „przeciwko nam”, tak jak rzeczy, o których mówi Paweł, ponieważ „Sabat jest ustanowiony dla człowieka” (Mar. 2,27).

5. Nie był on „przeciwny nam”, ponieważ nie wyróżniono nigdzie przykazania czy ustanowienia, z którym powiązane byłyby tak wielkie błogosławieństwa jakie te, które obiecane są zachowującym Sabat, nie tylko Żydom, ale także poganom. Zobacz Izaj. 56,6-7; Jer. 17,24-25; Izaj. 58,13-14.

6. Nie ma potrzeby włączania cotygodniowego Sabatu w wyrażenie: „sabaty, które są cieniem rzeczy przyszłych”, skoro były inne sabaty, tego samego rodzaju co wspomniane święta i nowie księżyca, w liczbie aż nadto wystarczającej by sprostać wymaganiom języka apostoła.

Właśnie tutaj wycofujące się siły przeciwne Sabatowi i część ich niedzielnych sprzymierzeńców, robi w tył zwrot i usiłuje stawić opór. Mówią oni, że było tylko jedno żydowskie święto, które kiedykolwiek zostało nazwane sabatem, że inne nie były sabatami, a w związku z tym Paweł nie mógł słusznie użyć określenia sabaty (w liczbie mnogiej) stosując go do żydowskich sabatów ceremonialnych, skoro istniał tylko jeden taki sabat. Ponadto twierdzą, że określenie sabbaton użyte w Kolosan 2,16, jest terminem zawsze używanym dla określenia cotygodniowego Sabatu, a nigdy ceremonialnego, i jako że wszystkie ceremonialne święta wchodzą w skład określenia święta (heorte, dni uroczyste), to słowo sabbaton musi odnosić się jedynie do Sabatu cotygodniowego; i ponadto, że w hebrajskim istnieje tylko jeden przypadek, w którym słowo używane dla określenia cotygodniowego Sabatu, shabbath, jest zastosowane do żydowskiego święta, inne żydowskie święta są określane poprzez inne słowo, shabbathon, które oznacza jedynie „odpoczynek”, a nie „sabat”. Dlatego sabbaton w Kolosan 2,16 musi oznaczać wyłącznie cotygodniowy Sabat, albo przynajmniej musi go obejmować.

Wypada nam teraz, gdy wycelowano w nas „oryginał”, posuwać się naprzód z lękiem i trwogą. Zbliżając się ostrożnie do rozpoznania tego budzącego grozę okopu, zobaczmy co odkryjemy.

1. Jeśli chodzi o znaczenie terminu sabbaton, to nie oznacza on niezmiennie cotygodniowego Sabatu. Na pewno jest on użyty w jeszcze innym znaczeniu w Nowym Testamencie. Faryzeusze wspomniani w Łuk. 18,12 pościli dwukrotnie w sabbaton, co nieodzownie przetłumaczone zostało w tym miejscu jako „tydzień”. Zatem chociaż ilekroć wspominany jest cotygodniowy Sabat, jest to słowo sabbaton, to fakt, że słowo to nie odnosi się niezmiennie do cotygodniowego Sabatu, lecz oznacza „tydzień” we wspomnianym tekście, tak samo jak i w ośmiu tekstach, które odnoszą się do pierwszego dnia tygodnia, ujawnia możliwość, że może on być użyty także dla określenia dorocznych sabatów żydowskich. Nie można zatem wyciągnąć żadnego argumentu ze zwykłego użycia słowa sabbaton w Kolosan 2,16, by wykazać, że miano tu na myśli cotygodniowy Sabat.

2. Fakty związane z użyciem hebrajskiego terminu są jeszcze bardziej rozstrzygające. Termin shabbath, za pomocą którego zawsze określany jest Sabat siódmego dnia, jest przynajmniej raz, zastosowany do jednego z żydowskich dorocznych świąt i do tego jeszcze w nasilonej formie „sabat odpocznienia” (BG) (dop. tłum. wg ang. „sabbath of sabbatism”; wg słownika Stronga „shabbath shabbathon” czyli „sabat sabatu”). Takimi terminami określony został doroczny sabat dziesiątego dnia siódmego miesiąca w 3 Mojż. 23,32. Najbardziej zawzięci przeciwnicy Sabatu zmuszeni są to przyznać. I jest to zgubna słabość ich stanowiska. Mogą oni równie dobrze od razu porzucić swe twierdzenia, ponieważ żaden argument, który mogliby zbudować nie może ostać się wobec niszczącej siły tego faktu. Oceńcie sytuację: termin shabbath, którym zawsze określany jest cotygodniowy Sabat, jest przynajmniej raz zdecydowanie zastosowany do jednego z dorocznych sabatów żydowskich. Dlatego nie oznacza on niezmiennie Sabatu siódmego dnia, a jeśli Pismo Święte stosuje je w ten sposób do jednego z dorocznych sabatów, to jest to tak samo odpowiednie do innych i możemy słusznie zastosować je do nich.

Może jednak pojawić się odpowiedź, że Pismo Święte nie stosuje go do ceremonialnego sabatu poza tym jednym przypadkiem, a to czyni różnicę i rozstrzyga sprawę. Zajmiemy się tym niebawem. Najpierw jednak dowiedzmy się jakie były inne doroczne sabaty, poza dniem pojednania i jaki był ich charakter.

Żydzi mieli dwa święta, każde obejmujące cykl dni. Były to święto paschy, od 15-tego do 22-go dnia pierwszego miesiąca, oraz święto namiotów, od 15-tego do 23-go dnia siódmego miesiąca. Pierwszego i siódmego dnia paschy, miało mieć miejsce święte zgromadzenia i nie wolno było wykonywać żadnej służebnej pracy. 3 Mojż. 23,7-8 (BG). Pierwszego i ósmego dnia święta namiotów, podobnie miały mieć miejsce święte zgromadzenia i całkowite zaprzestanie pracy służebnej. Wiersze 35-36 (BG). Odnośnie tych dwóch ostatnio wspomnianych zapis w wierszu 39 mówi: „Będziecie obchodzić święto Pana przez siedem dni. Pierwszego dnia jest uroczysty szabat. Ósmego dnia także uroczysty szabat” (BT). Nasi nowi krytycy mówią, że tłumacze Biblii nie byli tak inteligentni jak być powinni i nie powinni tłumaczyć tych słów jako „sabat”, ale jako „odpoczynek”. Jednakże nie jesteśmy teraz tym szczególnie zainteresowani. Dociekamy teraz po prostu jaki był charakter tych dni.

Oprócz tych czterech dni odpoczynku i zgromadzenia, odnajdujemy jeszcze trzy inne o podobnym charakterze: pierwsze – pięćdziesiąt dni po ofiarowaniu snopa potrząsania – Zielone Świątki (pięćdziesiątnica). Czytamy o tym następujące słowa (wiersz 21): „I ogłosicie w ten dzień święto; zgromadzenie święte mieć będziecie; żadnej roboty służebniczej czynić nie będziecie” (BG). Następne było pierwszego dnia siódmego miesiąca, pamiątka trąbienia. Wiersze 24-25: „Miesiąca siódmego, pierwszego dnia tegoż miesiąca, będziecie mieli sabat, pamiątkę trąbienia, zgromadzenie święte. Żadnej roboty służebniczej nie będziecie czynili” (BG). Ono także jest nazwane „sabatem”. Jeszcze raz, dziesiątego dnia siódmego miesiąca mamy kolejne, o którym czytamy (wiersze 27-28): „Zgromadzenie święte mieć będziecie… żadnej roboty nie będziecie czynili w ten dzień” (BG). Do tego dnia zastosowany jest termin shabbath, ten sam termin jakim określany jest Sabat siódmego dnia, i do tego jeszcze w najmocniejszy sposób. Wiersz 32 (BG): „Sabat odpocznienia (shabbath shabbathon) mieć będziecie”

Nie ulega wątpliwości, że dzień pojednania był głównym sabatem dorocznym. Był on sławnym sabatem z tej grupy sabatów. Rzeczywiście dwukrotnie w tym samym wierszu do tego dnia zastosowane jest słowo shabbath. „Od wieczora do wieczora obchodzić będziecie wasz sabat”, dosłownie: „będziecie sabat wasz sabat”.

Zatem mamy siedem dni, cztery z nich wiążą się z dwoma wielkimi świętami, paschą i świętem namiotów, oraz trzy z nich stojące niezależnie i w pojedynkę, wszystkie posiadają ten sam charakter, wszystkie poświęcone są temu samemu celowi, wszystkie były używane w ten sam sposób; to znaczy, w każdym z nich miało mieć miejsce święte zgromadzenie i podobnie we wszystkie z nich miało mieć miejsce zaprzestanie wszelkiej pracy służebnej. Zatem czy ktoś może nam powiedzieć jaka była różnica pomiędzy tymi dniami? Czy jakikolwiek termin, który miałby zastosowanie do jednego z nich nie byłby równie stosowny do wszystkich pozostałych? Do jednego z nich szczególnie zastosowany jest termin sabat (hebr. shabbath). Czy te pozostałe dni, które były dokładnie tak samo jak ten – dniami odpoczynku i zgromadzenia – czy te dni były także sabatami, czy też nie? Słowo sabat oznacza „odpoczynek”. To jest jedna jedyna idea, którą ono wyraża, pierwsza, ostatnia i pośrodku pomiędzy jednym a drugim – „zaprzestanie pracy, odpoczynek”. Było siedem dorocznych dni, w które miało mieć miejsce całkowite zawieszenie pracy. Czy te dni były sabatami, czy nie? Jeśli nie, to czy ktokolwiek może nam powiedzieć dlaczego nie? A jeśli były, to czy nie byłoby słusznym powiedzieć, że Żydzi mieli siedem dorocznych sabatów? Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by obstawać przy odpowiedzi na te pytania udzielonej przez każdego człowieka o przeciętnej szczerości i inteligencji.

A teraz parę słów odnośnie twierdzenia, że hebrajski termin Sabbath ma zastosowanie jedynie do jednego z tych dorocznych sabatów. Wszystko, co trzeba powiedzieć w tej sprawie to to, że jest to nieprawda! Każdy, kto pozwala sobie na to, by zostać przekonanym, że tak jest, został wprowadzony w błąd przez fałszywych nauczycieli. Hebrajski shabbath, podobnie jak grecki sabbaton ma rozmaite definicje. Sabbaton oznacza czasami cotygodniowy Sabat, czasami cały tydzień, czasami ceremonialne sabaty systemu żydowskiego. Tak samo shabbath oznacza czasami cotygodniowy Sabat, czasami cały tydzień, czasami ceremonialne sabaty, czasami sabat siódmego roku, obejmujący cały rok, tak jak w 3 Mojż. 25,2.6.8, gdzie użyty został właśnie ten termin.

Oznacza ono „tydzień” w ostatniej części zdania z 3 Mojż. 23,15: „Siedem sabatów pełnych będzie” (wg KJV). Jest tu mowa o odmierzaniu czasu od ofiarowania snopa potrząsania do pięćdziesiątnicy. „Siedem sabatów” oznacza okres czterdziestu dziewięciu dni, jeden „sabat” byłby więc okresem siedmiu dni lub tygodniem. Jako że Sabat dzielił czas na tygodnie, słowo to weszło do użytku dla określenia całego czasu od jednego Sabatu do następnego. W ten sposób Żydzi liczyli dni tygodnia jako „pierwszy dzień sabatu, drugi dzień sabatu, trzeci dzień sabatu” i tak dalej, mając na myśli pierwszy, drugi, trzeci dzień tygodnia. Zobacz cytat Dr. Lightfoota zawarty w Greckim Słowniku Robinsona do Nowego Testamentu.

Czytelnik czeka jednak niewątpliwie na przykład, w którym zastosowano słowo shabbath do jakiegoś innego dorocznego święta poza dziesiątym dniem siódmego miesiąca. Zostało ono zastosowane w taki sposób dwukrotnie w 3 Mojż. 23,11.15. Dzień o jakim jest tutaj mowa to pierwszy sabat święta paschy, co okaże się oczywiste z następującego rozważania: Baranek paschalny był zabijany 14-tego dnia miesiąca; 15-tego dnia był pierwszy dzień święta paschy, dzień odpoczynku i świętego zgromadzenia; 16-tego dnia ofiarowany był snop potrząsania, i od tego ofiarowania snopa potrząsania miało być odliczane pięćdziesiąt dni do pięćdziesiątnicy; jednak dzień, w którym ofiarowany był snop potrząsania nazwany został „dniem następnym po sabacie”. Jakim sabacie? – Dnia wcześniejszego to jest 15-tego dnia miesiąca, pierwszego dnia paschy, dnia odpoczynku i świętego zgromadzenia. Nie mógł to być cotygodniowy Sabat, ponieważ miał on przypadać w 15-tym dniu pierwszego miesiąca każdego roku, jednak cotygodniowy Sabat nie przypadał w 15-tym dniu pierwszego miesiąca każdego roku. 15-ty dzień pierwszego miesiąca nastawał w różne dni tygodnia w różnych latach, tak samo jak nasz 4-ty lipca, 25-ty grudnia itd. Na dowód tego, że „dniem następnym po sabacie” był 16-ty dzień miesiąca oraz że dzień poprzedzający go, to jest 15-ty, pierwszy dzień paschy, jest dniem, który nazwany został sabatem (hebr. shabbath) przedstawiamy następujące słowa ze Słownika Biblijnego Smitha, wydanego przez S. W. Barnum. Pod hasłem „Pascha” mówi on:

„15-tego dnia, gdy minęła noc, miało miejsce święte zgromadzenie i podczas tego dnia nie wolno było wykonywać żadnej pracy, poza przygotowaniem niezbędnego pożywienia (2 Mojż. 12,16)… 16-tego dnia miesiąca, ‘następnego dnia po sabacie’ (tj. po dniu świętego zgromadzenia) pierwszy snop zbiorów ofiarowywany był i potrząsany przez kapłana przed Panem.”

Pod hasłem „Pięćdziesiątnica” mówi:

„Pięćdziesiątnica (fr. Gr. pentecoste = pięćdziesiąty dzień od drugiego dnia święta przaśników lub paschy)… I. Czas święta obliczany był od drugiego dnia paschy, 16-tego Nisan. Prawo nakazuje, aby obliczanie było prowadzone od ‘następnego dnia po sabacie’ do następnego dnia po zakończeniu siedmiu tygodni, co oczywiście wypadałoby pięćdziesiątego dnia (3 Mojż. 23,11.15.16; 5 Mojż. 16,9).”

Na temat wyrażenia „następnego dnia po sabacie”, podanego w powyższym fragmencie, podaje on następujący przypis:

„Powszechnie uważa się, że wspomniany tu „sabat” = pierwszy dzień świętego zgromadzenia paschy, 15-ty Nisan wspomniany w 3 Mojż. 23,7 (porównaj wiersze 24, 32 i 39). Niektórzy utrzymują, że wspomniany tu „sabat” = siódmy dzień tygodnia lub Sabat stworzenia jak nazywali go żydowscy pisarze; a w ten sposób dzień pięćdziesiątnicy zawsze wypadałby pierwszego dnia tygodnia. Jednak Bahr dowodzi z Joz. 5,11 i 3 Mojż. 23,14, że omer ofiarowywany był 16-tego Nisan.”

Grecki Słownik Bagstera pod hasłem „Pięćdziesiątnica” mówi:

„Jedno z trzech wielkich świąt żydowskich, nazywane tak dlatego, że było obchodzone pięćdziesiątego dnia, wyliczanego od drugiego dnia święta przaśników, tj. od 16-tego dnia Nisan.”

Konkordancja Younga mówi:

„Pięćdziesiątnica. Święto wypadające pięćdziesiątego dnia po święcie paschy.”

Jeśli przyjmiemy, że „następny dzień po sabacie” oznacza dzień następujący po cotygodniowym Sabacie, to wtedy ten ważny okres pięćdziesięciu dni sięgający do wielkiego święta pięćdziesiątnicy nie ma żadnego stałego punktu startowego, lecz pozostaje zależny od warunków każdego roku. W ten sposób musieliby oni uzgadniać jakiś czas kiedy rozpoczynaliby zbieranie swoich żniw albo wyznaczyliby kogoś kto byłby reprezentantem narodu w tej sprawie i notowałby czas gdy rozpoczęto żniwa, potem oczekiwaliby aż nastanie cotygodniowy Sabat po tym wydarzeniu, a potem następnego dnia po tym Sabacie rozpoczynaliby wyliczanie pięćdziesięciu dni do pięćdziesiątnicy. Najmniejsza odrobina gruntownego zastanowienia wystarczy by przekonać każdego, że Bóg nigdy nie przyjąłby żadnych tego rodzaju okrężnych metod w jakiejkolwiek części swego dzieła, że nigdy nie pozostawiłby jakiegokolwiek ważnego święta by było ustalane w tak przypadkowy sposób, oraz że cotygodniowy Sabat nigdy nie był w ten sposób związany z jakąkolwiek częścią tego systemu. W obecnym stanie sprawy wszystko było łatwe i logiczne. Do 15-tego Nisan, pierwszego dnia paschy, jakaś część zbiorów jęczmienia na pewno była dojrzała, nikomu jednak nie wolno było zbierać i spożywać go dopóki snop nie został ofiarowany Panu. Kapłan miał tylko stwierdzić, że dostarczono snop i potrząsać nim następnego dnia po sabacie paschy, a potem można było przystąpić do żniwa.

Nie ma potrzeby dłużej rozwodzić się nad tą kwestią. Dowód jest niezbity, że termin powszechnie stosowany dla określenia Sabatu, miał zastosowanie do pierwszego dnia paschy, a w związku z tym był on sabatem. Jeśli pierwszy dzień był sabatem, to czy ostatni dzień święta, który był dokładnie taki sam jak ten, był sabatem także? Owszem był, niezależnie od tego, czy był on wyraźnie tak nazwany czy też nie.

A zatem były trzy dni, pierwszy i ostatni dzień paschy oraz dzień pojednania, które były sabatami i do których czterokrotnie zastosowane jest ogólne określenie stosowane dla sabatu. To wystarczy by uzasadnić używanie przez Pawła terminu sabbaton (w liczbie mnogiej) w odniesieniu do nich w Kolosan 2,16, nawet gdybyśmy nie mogli znaleźć nic więcej. Są jednak jeszcze inne powody.

Nasze następne pytanie będzie brzmiało: Czy prawdziwe jest twierdzenie, że w trzech innych przypadkach, w których w powszechnym tłumaczeniu występuje słowo „sabat”, mianowicie, w odniesieniu do święta trąbienia (3 Mojż. 23,24) oraz do pierwszego i ostatniego dnia święta namiotów (wiersz 39), słowo to zostało niewłaściwie przetłumaczone, nie powinno zostać przetłumaczone jako „sabat”, ale jako „odpoczynek”? Podamy kilka faktów, których nikt kto bada ten temat z choćby odrobiną uwagi nie może nie dostrzec, a potem pozostawimy to czytelnikowi niech sam osądzi. On sam odkryje, że to twierdzenie, podobnie jak i inne, jest wyraźną nieprawdą.

Typowym słowem używanym dla określenia Sabatu jest słowo shabbath. Jego definicja brzmi: „zaprzestanie, czas odpoczynku, Sabat”. Słowo trzykrotnie przetłumaczone jako „sabat” w 3 Mojż. 23,24.39 to słowo shabbathon. Jego definicja brzmi: „odpoczynek, czas odpoczynku”. Oba słowa pochodzą od jednego wspólnego źródłosłowu shabath, oznaczającego „zaprzestać, odpocząć”. Oba posiadają taką samą definicję. Oba są używane dla określenia żydowskich dorocznych dni świątecznych, z których siedem było dokładnie takich samych, jak zostało to wykazane. Do dwóch z nich zastosowano słowo shabbath, do trzech z nich słowo shabbathon. Czy nasi krytycy mogą nam teraz powiedzieć jaka jest różnica pomiędzy tymi słowami i dlaczego w trzech przypadkach użycia słowa shabbathon nie miałoby ono zostać przetłumaczone także jako „sabat”?

Geseniusz w następujący sposób definiuje słowo shabbathon: „Rzeczownik abstrakcyjny zachowywanie sabatu, sabatowanie, obrzędy sabatowe”. I może warto byłoby dodać, że słowo to w związku ze słowem shabbath, jest także stosowane do cotygodniowego Sabatu, co ma miejsce w 2 Mojż. 31,15; 35,2-3; 3 Mojż. 23,3. W 2 Mojż. 16,23 jest to główne słowo stosowane do cotygodniowego Sabatu; a zatem shabbathon shabbath-godesh to „sabatowanie Sabatu świętego Panu”. Stosując podaną przez Geseniusza definicję shabathon do pamiątki trąbienia oraz do pierwszego i ostatniego dnia święta namiotów, gdzie użyte jest jedynie to słowo, powinniśmy czytać: „Miesiąca siódmego, pierwszego dnia tegoż miesiąca, będziecie mieli zachowywanie sabatu” (3 Mojż. 23,24). 3 Mojż. 23,39: „Także piętnastego dnia miesiąca siódmego… będziecie obchodzili święto Panu przez siedem dni; dnia pierwszego będzie zachowywanie sabatu i dnia ósmego będzie zachowywanie sabatu” albo sabatowanie. A zatem mówienie, że te dni, które były oddzielone jako „sabatowanie” albo „zachowywanie sabatu”, nie mogą zostać nazwane „sabatami”, jest nie tylko rozumowaniem nierozważnym, ale także przeciwnym do wszelkich biblijnych i filologicznych dowodów w tej sprawie.

Na końcu jednak twierdzi się także, że w Kolosan 2,16 Paweł używając słowa sabaty, musiał odnosić się jedynie do cotygodniowego Sabatu, ponieważ wszystkie żydowskie doroczne tak zwane sabaty, objęte są określeniem święta (greckie heorte, dni uroczyste). Prawda zmusza nas do tego, by także to napiętnować jako fałsz. W czasie paschy było pięć dni, a podczas święta namiotów – sześć, pomiędzy dniem pierwszym i ostatnim, które były sabatami tych świąt. Te wszystkie leżące pomiędzy nimi dni należały do świąt i były heortai, „świętami”, ale nie sabatami. Słowo święto obejmowałoby jedynie te dni i nic więcej. Istniały zatem pięćdziesiątnica, dzień trąbienia i dzień pojednania, stojące samotnie, które nie były heortai, ale sabbata. Septuaginta używa słowa sabbaton w 3 Mojż. 23,15.32 w odniesieniu do sabatu paschy i dnia pojednania oraz w 3 Mojż. 25,2.4 w odniesieniu do sabatu siódmego roku.

W ten sposób wychodzi na jaw, nie ulegając żadnej możliwej sensownej wątpliwości, że Paweł w Kolosan 2,16, nie odnosi się do jakiegokolwiek cotygodniowego Sabatu Pana, lecz jedynie do siedmiu dorocznych sabatów żydowskich.

Uriah Smith, „Review and Herald”, Battle Creek, Mich.