Grzech samolubstwa

Grzech samolubstwa

Prostota prawdy zawsze będzie prowadziła nas do odczuwania współczucia wobec nieszczęść innych. Są tacy, którzy potrzebują naszego współczucia i naszej miłości. Wykazywanie tych cech charakteru jest częścią dzieła życia, które Chrystus dał nam wszystkim do wykonania.

W sercach wielu istnieje pierwiastek samolubstwa, który przylgnął do nich jak trąd. Tak długo radzili się swoich własnych pragnień, swojej własnej przyjemności i wygody, że nie uważają, iż inni mają wymagania wobec nich. Ich myśli, plany i wysiłki są dla nich samych. Żyją dla własnego ja i nie kultywują bezinteresownej życzliwości, która, jeśli byłaby wykazywana, wzrosłaby i wzmocniła się, aż ich rozkoszą byłoby życie dla dobra innych. To samolubstwo musi zostać dostrzeżone i pokonane; ponieważ jest ciężkim grzechem w oczach Boga. Potrzebują wykazywać więcej szczególnego zainteresowania dla ludzkości; a czyniąc to przywiodą swoje dusze do bliższego związku z Chrystusem i zostaną przepojeni Jego Duchem tak, że przylgną do Niego z tak nieugiętym uporem, że nic nie będzie mogło oddzielić ich od Jego miłości.

Bóg nie uwolni nas od podjęcia krzyża i praktykowania samozaparcia w wyświadczaniu dobra innym z niesamolubnych motywów. Jeśli zadamy sobie trud podjęcia samozaparcia wymaganego od chrześcijan, możemy zostać przez łaskę Bożą wykwalifikowani do zdobywania dusz dla Chrystusa. Bóg ma wymagania wobec wielu z nas, na które nigdy nie odpowiedzieliśmy. Są wokół nas tacy, którzy łakną współczucia i miłości. Jednak wielu z nas jest prawie pozbawionych tej pokornej miłości, która naturalnie wypływa w litości i współczuciu dla nędzarzy, cierpiących i potrzebujących. Samo ludzkie oblicze jest lustrem duszy, czytanym przez innych i pozostawiającym na nich wymowny wpływ dla dobra lub zła. Bóg nie wzywa nikogo z nas do obserwowania naszych braci i żałowania ich grzechów. Pozostawił nam dzieło do wykonania i wzywa nas, abyśmy wykonali je zdecydowanie, w Jego bojaźni, szczerze dla Jego chwały.

Każdy musi zdać Bogu rachunek za siebie samego, nie za innych, czy jest wierny czy nie. Dostrzeganie wad w innych wyznawcach i potępianie ich sposobu postępowania, nie usprawiedliwi ani nie zrównoważy jednego naszego błędu. Nie powinniśmy czynić innych naszym kryterium, ani usprawiedliwiać czegokolwiek w naszym sposobie postępowania, dlatego, że inni postąpili źle. Bóg dał nam sumienia dla nas samych. Wielkie zasady zostały wyłożone w Jego słowie, które są wystarczające, by prowadzić nas w naszym chrześcijańskim kroczeniu i ogólnym zachowaniu się. Nie zachowali zasad prawa Bożego ci, którzy nigdy nie odczuli ciężaru obowiązku zrzuconego na człowieka wobec jego współbliźnich.

„A oto pewien uczony w zakonie wystąpił i wystawiając go na próbę, rzekł: Nauczycielu, co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego? On zaś rzekł do niego: Co napisano w zakonie? Jak czytasz? A ten, odpowiadając, rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego. Rzekł mu więc: Dobrze odpowiedziałeś, czyń to, a będziesz żył. On zaś, chcąc się usprawiedliwić, rzekł do Jezusa: A kto jest bliźnim moim? A Jezus, nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek szedł z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan i zobaczywszy go, przeszedł mimo. Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo. Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci. Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców? A on rzekł: Ten, który się ulitował nad nim. Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie.”

Warunki odziedziczenia wiecznego życia zostały tu wyraźnie podane przez naszego Zbawiciela w najprostszy sposób. Człowiek poraniony i obrabowany reprezentuje tych, którzy są przedmiotem naszego zainteresowania, współczucia i dobroczynności. Jeśli zaniedbujemy przypadki potrzebujących i nieszczęśliwych, na które zwrócona jest nasza uwaga, nie ważne kim mogą być, nie mamy zapewnienia życia wiecznego; ponieważ nie odpowiadamy wymaganiom, jakie Bóg ma wobec nas. Nie jesteśmy współczujący i litościwi dla ludzkości, ponieważ nie mogą to być nasi przyjaciele i krewni. Wszyscy tacy okazują się przestępcami drugiego wielkiego przykazania, na którym opiera się ostatnie sześć przykazań. Ktokolwiek uchybi w jednym punkcie, jest winnym wszystkiego. Ci, którzy nie otwierają swoich serc na potrzeby i cierpienia ludzkości, nie otworzą swoich serc na wymagania Boże podane w pierwszych czterech zasadach dekalogu. Bożki roszczą sobie prawo do serca i uczuć, a Bóg nie jest czczony i nie panuje w sposób najwyższy.

Niektórzy są całkiem dokładni w pewnych rzeczach, jednak zaniedbują ważniejsze sprawy – sąd, miłosierdzie i miłość Bożą. Chociaż zwyczaje świata nie są dla nas kryterium, jednak litościwe współczucie i dobroczynność świata dla nieszczęśliwych, w wielu przypadkach zawstydza zdeklarowanych naśladowców Jezusa Chrystusa. Wielu okazuje obojętność wobec przypadków tych, których Bóg wrzucił pomiędzy nich w celu sprawdzenia i wypróbowania ich, i rozwinięcia tego, co jest w ich sercach. Bóg czyta. Notuje każdy akt samolubstwa, każdy akt obojętności wobec cierpiących, wdów i sierot; i pisze przy ich imionach: Winny, niedoskonały, łamiący prawo. Zostaniemy nagrodzeni stosownie do tego, jakie były nasze uczynki. Jakiekolwiek zaniedbanie obowiązku wobec potrzebujących i cierpiących jest zaniedbaniem obowiązku wobec Chrystusa w osobie Jego świętych.

Gdy przypadki wszystkich zostaną poddane ocenie przed Bogiem, pytanie: Co wyznawali? nigdy nie zostanie zadane, lecz: Co uczynili? Czy byli czynicielami słowa? Czy żyli dla siebie samych? czy też byli wyćwiczeni w uczynkach dobroczynności, w czynach życzliwości, w miłości, stawianiu innych przed samymi sobą i zapieraniu się siebie, aby mogli błogosławić innych? Jeśli zapis ukazuje, że takie było ich życie, że ich charaktery cechowały się czułością, samozaparciem i dobroczynnością, otrzymają błogosławione zapewnienie i błogosławieństwo od Chrystusa: „Dobrze,” „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata.” Chrystus był zasmucony i zraniony przez naszą wyraźnie samolubną miłość, i obojętność wobec nieszczęść i potrzeb innych.

Wielokrotnie nasze starania mogą być zlekceważone i najwyraźniej nie zostać zauważone przez innych. Jednak nie powinno być to dla nas żadną wymówką, że znużyliśmy się czynieniem dobra. Jakże często Jezus przychodził, aby znaleźć owoc na roślinach będących pod Jego opieką i nie znajdował nic prócz liści! Możemy być rozczarowani, jeśli chodzi o rezultat naszych najlepszych starań; nie powinno nas to jednak prowadzić do tego, byśmy byli obojętni na nieszczęścia innych i nic nie robili. „Przeklnijcie Meroz, rzekł anioł Pana, przeklnijcie jego mieszkańców za to, że nie przyszli na pomoc Panu, na pomoc Panu wśród bohaterów.” Jakże często Chrystus jest rozczarowany tymi, którzy twierdzą, że są Jego dziećmi! Dał im niewątpliwe dowody Swojej miłości. Stał się ubogim, abyśmy ubóstwem Jego mogli zostać ubogaceni. Umarł za nas, abyśmy mogli nie zginąć, ale mieć żywot wieczny. Co by było gdyby Chrystus odmówił niesienia naszej nieprawości, ponieważ został odrzucony przez wielu, a tak nieliczni docenili Jego miłość i nieskończone błogosławieństwa, które przyszedł im przynieść? Potrzebujemy zachęcać do cierpliwych, pracowitych starań. Obecnie poszukiwana jest odwaga, nie leniwe przygnębienie i płaczliwe szemranie. Jesteśmy na tym świecie by wykonywać dzieło dla Mistrza, a nie dbać o nasze upodobanie i przyjemność, oraz służyć i wychwalać samych siebie. Dlaczego więc mielibyśmy być bezczynni i zniechęceni, ponieważ nie widzimy natychmiastowych rezultatów, których pragniemy?

Naszym dziełem jest trudzenie się w winnicy Pańskiej, nie jedynie dla nas samych, ale dla dobra innych. Nasz wpływ jest błogosławieństwem lub przekleństwem dla innych. Jesteśmy tutaj, aby kształtować doskonałe charaktery dla nieba. Mamy coś do zrobienia poza skarżeniem się i szemraniem na Bożą opatrzność, i wypisywaniem gorzkich rzeczy przeciwko nam samym. Nasz wróg nie pozwoli nam odpocząć. Jeśli rzeczywiście jesteśmy Bożymi dziećmi, będziemy nękani i boleśnie dręczeni; i nie powinniśmy oczekiwać, że szatan lub ci, którzy są pod jego wpływem będą dobrze nas traktowali. Są jednak aniołowie, którzy przeważają siłą, którzy będą z nami we wszystkich naszych walkach, jeśli tylko będziemy wierni. Chrystus pokonał szatana w naszym imieniu na pustyni kuszenia. On jest potężniejszy niż szatan i wkrótce zetrze go pod naszymi stopami.

Nasza duchowa siła i błogosławieństwo będą proporcjonalne do trudu miłości i dobrych uczynków, które wykonujemy. Zalecenie apostoła brzmi: „Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy.” Zachowywanie przykazań Bożych wymaga od nas dobrych uczynków, samozaparcia, samopoświęcenia i oddania dla dobra innych; nie żeby same nasze dobre uczynki mogły nas zbawić, ale z pewnością nie możemy być zbawieni bez dobrych uczynków. Po tym, gdy zrobiliśmy wszystko, co jesteśmy w stanie uczynić, mamy powiedzieć: Nie zrobiliśmy nic więcej niż to, co było naszym obowiązkiem, i jesteśmy co najwyżej nieużytecznymi sługami, niegodnymi najmniejszej przychylności ze strony Boga. Chrystus musi być naszą sprawiedliwością i koroną naszej radości.

Muszą zginąć wszyscy, którzy nie obudzą się i nie będą pracowali z Chrystusem. Wielu zamyka się w zimnej, nieczułej, niewspółczującej zbroi. W ich związkach z innymi jest zaledwie niewiele życia i ciepła. Żyją dla siebie samych, nie dla Jezusa Chrystusa. Są niedbali i obojętni na potrzeby i warunki innych, mniej szczęśliwych niż oni sami. Wszędzie wokół nas są tacy, którzy odczuwają głód duszy i którzy tęsknią za miłością wyrażoną w słowach i czynach. Przyjacielskie współczucie i prawdziwe uczucia czułego zainteresowania dla innych przyniosłyby naszym duszom błogosławieństwa, których nigdy jeszcze nie doświadczyliśmy, i przywiodłyby nas do bliskiego związku z naszym Odkupicielem, którego przyjście na świat miało za cel czynienie dobra, i którego życie mamy naśladować. Co robimy dla Chrystusa? „Starajcie się wejść przez wąską bramę, gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, ale nie będą mogli.”

E.G. White, „Review and Herald”, 13.07.1886