Krzew winny i latorośle

Krzew winny i latorośle

Chrystus nie aspirował w Swoich lekcjach do górnolotnych, wyimaginowanych spraw. Przyszedł, aby w najprostszy sposób nauczać prawd, które posiadały decydujące znaczenie, tak aby nawet ta grupa, którą nazwał niemowlętami, mogła je rozumieć. Pomimo tego w Jego najprostszych obrazach znajdowała się głębia oraz piękno, których najbardziej wykształceni nie byli w stanie zgruntować.

Chrystus czerpał lekcje z obszernych bogactw natury i za sprawą tych środków wpajał w umysły Swoich słuchaczy prawdy, które są tak trwałe jak wieczność. Gdy nie było Go już dłużej wśród nich, owe cenne lekcje, które związał ze sprawami natury, zostały dzięki działaniu Ducha Świętego ożywione w pamięci Jego naśladowców. Za każdym razem, kiedy spoglądali na otaczające ich sprawy natury, przypominały im one lekcje ich Pana.

Krzewem winnym posługiwano się często jako symbolem Izraela, a lekcja, którą Chrystus obecnie przedstawił Swoim uczniom, została z tego zaczerpnięta. Aby przedstawić Siebie mógłby posłużyć się pełną wdzięku palmą. Wyniosły cedr, który wznosi się wysoko w powietrze lub mocny dąb, który rozpościera swoje gałęzie i wznosi je ku niebu mógłby wykorzystać do przedstawienia stałości oraz integralności tych, którzy są naśladowcami Chrystusa. Lecz zamiast tego obrał krzew winny z jego przylegającymi wićmi, aby przedstawić Siebie w Swoim związku z prawdziwymi naśladowcami.

„Ja jestem prawdziwym Krzewem Winnym, a Ojciec Mój jest Winogrodnikiem”

Na wzgórzach Palestyny nasz niebiański Ojciec zasadził szlachetny Krzew Winny i Sam był Winogrodnikiem. Nie posiadał On wybitnego kształtu, który na pierwszy rzut oka wywierałby wrażenie o swojej wartości. Wydawał się wyrastać z suchej ziemi i skierowywał na Siebie jedynie niewielką uwagę. Kiedy jednak zwrócono uwagę na tę roślinę, przez niektórych została uznana za posiadającą niebiańskie pochodzenie. Mężowie nazarejscy stali wprawieni w oczarowanie, gdy ujrzeli jej piękno. Kiedy wyobrazili sobie, ze przedstawi się pełniejsza wdzięku i skieruje na siebie więcej uwagi niż oni. walczyli, aby wykorzenić tę drogocenną roślinę i rzucili ją za mur. Mężowie jeruzalemscy wzięli roślinę, starli ją i podeptali nie świętymi nogami swymi. Ich zamiarem było to, aby ją zniszczyć na zawsze. Lecz. niebiański Winogrodnik nigdy nie stracił z oczu Swojej rośliny. Po tym, gdy ludzie myśleli, że ją zabili, On wziął ją i posadził ponownie po drugiej stronie muru. Ukrył ją przed widokiem ludzi.

Latorośle tego Krzewu Winnego były widziane przez świat; lecz Jego pień był niewidzialny. Suche, pozbawione soku latorośle, wybrane i zaszczepione w ów pień, reprezentowały Krzew Winny. Uzyskiwano z nich owoc; odbyły się zbiory, zrywane przez przechodniów; jednak sam pień mateczny był ukryty przed znieważającymi atakami ludzi.

Chrystus powiedział: „Każdą latorośl, która we Mnie nie wydaje owocu, odcina, każdą, która wydaje owoc. Oczyszczą aby wydawała obfitszy owoc.” Każda owocująca latorośl jest oczyszczana, aby wydawała obfitszy owoc. Nawet owocując latorośle mogą wystawiać na pokaz zbyt dużo liści i wydawać się być tym, czym w rzeczywistości nie są. Naśladowcy mogą wykonywać dla Mistrza jakąś pracę, a mimo to nie czynić połowy tego, co byliby w stanie uczynić. Wówczas On oczyszcza ich, ponieważ w ich życiu pojawiają się przywiązanie do spraw doczesnych, pobłażanie samym sobie oraz pycha. Winogrodnicy obcinają nadmiar wici winorośli, czyniąc je w ten sposób owocniejszymi. Nadmierny rozrost musi być odcięty, aby zrobić miejsce dla uzdrawiających promieni Słońca Sprawiedliwości.

„Trwajcie we Mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie trwać nie będziecie.”
Nie jest to dotknięcie przypadkowe, z przerwami. Każda latorośl, która wydaje owoc, jest żywym przedstawicielem krzewu winnego, bowiem przynosi ten sam owoc, co krzew winny. Lecz jeśli nie staje się mocno złączona z pniem krzewu winnego, korzonkiem przy korzonku i żyłką przy żyłce, jeśli jej kanaliki nie zostają zaopatrzone w pokarm otrzymywany z pnia matecznego, latorośl ta staje się wyschniętą łodygą, łamliwą i słabą, i nie wydaje owocu. Każda latorośl ukaże, czy posiada życie czy też nie, bowiem tam, gdzie jest życie, tam też jest wzrost. Istnieje nieustanne przekazywanie życiodajnych właściwości krzewu winnego, a demonstrowane jest to przez owoc, który rodzą latorośle.

Jak szczep otrzymuje życie, gdy jest połączony z krzewem winnym, tak i grzesznik uczestniczy w boskiej naturze, gdy jest w łączności z Chrystusem. Ograniczony człowiek zostaje połączony z nieograniczonym Bogiem. Decydująca łączność z Chrystusem jest niezbędna dla życia duchowego. Latorośl musi stać się częścią żywego Krzewu Winnego. W Jego słowach znajduje się pewność: „Bo Ja żyję i wy żyć będziecie.” Chrystus jest źródłem wszelkiej prawdziwej siły. On objawia Swoją łaskę wszystkim prawdziwym wierzącym. W łasce i dobroci udziela im Swoich własnych zasług, ażeby mogli przynosić owoc ku świętości. Wszyscy, którzy faktycznie są w Chrystusie, doświadczą korzyści z tego związku. Ojciec przyjmuje ich w Umiłowanym i stają się obiektami Jego troskliwej i czułej opieki. Ta łączność z Chrystusem przynosi w rezultacie oczyszczanie serca, rozważne życie oraz nienaganny charakter. Owocem wydawanym na chrześcijańskim drzewie jest „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość.”

„Ja jestem Krzewem Winnym, wy jesteście latoroślami.” Chrystus chce zapewnić Swoich uczniów, że nie stoją samotnie, lecz tak jak winorośl z przylegającymi pędami pnie się na okratowaniu coraz wyżej ku niebu, tak też prawdziwy wierzący może oplatać swoje pędy wokół Boga i mieć wsparcie w Chrystusie. On chce, aby pamiętali, że relacja Ojca do Swoich dzieci jest dokładnie taka sama jak Winogrodnika do Krzewu Winnego.

” Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we Mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną.”
Latorośl zaszczepiona w żywy krzew winny zaświadczy, czy korzonkiem przy korzonku i żyłką przy żyłce stała się jedno z pniem matecznym. Zycie krzewu winnego stanie się życiem zaadoptowanej rośliny. Jej naczynia na sok przyjmą strumień płynący przez pień krzewu winnego i przyniesie wiele owocu.
Chrystus jest prawdziwym Krzewem Winnym; Jego uczniowie są latoroślami znajdującymi się w tym Krzewie Winnym i stanowią z Nim jedno. On jest Korzeniem podtrzymującym życie każdej wierzącej duszy. Jeśli Jego naśladowcy w Nim trwają, przyniosą Jego owoce. W połączeniu i wspólnocie z Nim oraz pod Jego nadającym kształt wpływem objawią Jego charakter. Natomiast latorośl, która wydaje się być połączona z Krzewem Winnym—człowiek, który robi wrażenie przywiązania i pobożności, którego nazwisko jest zarejestrowane w księgach jako chrześcijanin, lecz nie wydaje żadnych owoców—zostanie odłączony od pnia Krzewu Winnego. Ta latorośl ujawnia się jako bezwartościowa. Po pewnym czasie jej ruina będzie widoczna. Będzie jako latorośl, która jest martwa, a jej koniec będzie strawieniem w ogniu.

Chrystus mówił dalej: „Jeśli we Mnie trwać będziecie i słowa Moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam.”

W sprawie rodziny ludzkiej zatroszczono się o wszystko. Zaopatrzono ją w niebiański skarbiec z dobrami nieba. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto Weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.”

W Chrystusie jest Bóg; a mimo to On, Alfa—początek, Omega—koniec, przyszedł jako człowiek. Przyjmując człowieczeństwo Chrystus został spokrewniony z całą rodziną ludzką; jednak relacja ta jest dla któregokolwiek z kościołów bez pożytku, gdy nie ma osobistej wiary—utożsamiania się pojedynczego serca, umysłu, duszy oraz siły z Jezusem Chrystusem. Chrystus przyszedł, aby nauczać, że dzięki żywej wierze w Niego możemy stać się z Nim jedno. Jego obietnica brzmi: „Tego, który do Mnie przychodzi nie wyrzucę precz” jak latorośle, które są uschnięte i nie wydają owocu. Jako Przedstawiciel rodziny ludzkiej, przyszedł, aby wybawić wszystkich, którzy z modlitwą i błaganiem przedstawią Bogu prośbę w Jego imieniu.

Człowiek nie ma prawa do miana chrześcijanina, jeśli w słowach, duchu oraz działaniu nie stanie się podobny do Chrystusa. Bycie chrześcijaninem oznacza wzrost według boskiego charakteru Chrystusa. Owo usposobienie, które było w Chrystusie Jezusie nie może być prawidłowo reprezentowane niewyćwiczonymi siłami, które są wynikiem nieusposobionego umysłu. Niewyćwiczone siły tych, którzy twierdzą, że są naśladowcami Chrystusa odbierają cześć Temu, który zapłacił cenę ich odkupienia. Ciasny umysł oraz skarłowaciały charakter nie są w stanie wyjść naprzeciw umysłowi Bożemu. Namiętność manifestowana przez wyznającego chrześcijanina jest wyparciem się Chrystusa; oddaje zwycięstwo szatanowi oraz osadza go na tronie serca. Taki człowiek udziela światu świadectwa, że szatan posiada nad nim większą moc od Chrystusa. Jego słowa, duch i charakter świadczą, że znajduje się nad nim nadająca formę oraz kształt ręka szatana, czyniąc go naczyniem, które pozbawi Boga czci.

Siły fizyczne, umysłowe i duchowe są darami Bożymi i mają być doceniane oraz rozwijane. Znajdujemy się tutaj na próbę, na praktyce do wyższego życia. Całe niebo oczekuje, aby współpracować z tymi, którzy będą posłuszni drogom i woli Bożej. Bóg udziela łaski i oczekuje, aby wszyscy z niej korzystali. On dostarcza mocy, jeśli umysł ludzki odczuwa jakąkolwiek potrzebę czy też skłonność, aby [ją] otrzymywać. Nigdy nie prosi nas, abyśmy czynili coś bez dostarczenia łaski i mocy do wykonywania tejże rzeczy. Wszystkie Jego rozkazy są daniem możności wykonania.

„Przez to uwielbiony będzie Ojciec Mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się uczniami Moimi.” Tutaj odróżniony został uczeń, którego religia jest jedynie wyznawaniem, od prawdziwego. Chrystus domaga się całkowitej wierności prawdzie i sprawiedliwości. Powiedział: „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” „Abyście umieli odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, abyście byli czyści i bez nagany na dzień Chrystusowy, pełni owocu sprawiedliwości przez Jezusa Chrystusa, ku chwale i czci Boga.”

Nie wolno, aby istniało jakiekolwiek bezprawne odchylenie od sprawiedliwości. Złe skłonności, zawiść, złośliwe podejrzenia, zazdrość oraz oskarżanie braci nie mogą być pobłażane bez wypierania się Chrystusa. Chrześcijaństwo musi zostać sprowadzone do służby życia, tak jak światło wciąż utrzymywane przy świeceniu się, być pełne siły witalnej. Nie ma czegoś takiego, jak zajmowanie neutralnej pozycji. Każdy odda Mu swoje działanie, według zdolności.

Żyjący Chrystus domaga się samozaparcia oraz silnej wiary. Okoliczności nie mają rządzić życiem. Dziecko Boże, dziedzic nieba, nie może dryfować w tę i w tamtą stronę. W miłosierdziu i miłości do Swojego ludu Bóg posyła mu napomnienia i przestrogi. To jest z Jego strony życzliwość i łaskawość. Stanowi to wyraz wielkiej miłości, którą nas umiłował, że objawia nam nasze błędne pojęcie Jego charakteru. On nie chce, aby człowiek ograbiał siebie i niweczył własną wiarę. Każdemu, kto stara się o nieśmiertelną koronę, przedstawił wzór do naśladowania. Każda dusza musi być jako uczeń w szkole Chrystusowej. Odniesiemy korzyść przez badanie Pisma Świętego, noszenie jarzma Chrystusowego i dźwiganie Jego brzemienia. Ci, którzy uczą się od Chrystusa nigdy nie będą inni, niż cisi i pokornego serca. Nauczą się swoich lekcji i ustami, w których nie ma zdrady dadzą jasny wyraz temu, kim są. W wierze, nadziei oraz miłosierdziu będą usiłowali służyć Chrystusowi oraz jedni drugim, będąc połączeni w jedno świętymi więzami i trwając w zupełnej harmonii z duchem i umysłem Chrystusa.

Jeśli naśladujemy kroki Jezusa, będziemy posłuszni słowu. Chrystus nakazał Swoim naśladowcom: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem; trwajcie w miłości Mojej.” Ukażcie swoim postępowaniem waszą wiarę we Mnie i pozwólcie światu oraz niebiańskiemu wszechświatu być świadkami posiadania przez was Mojej miłości. Będąc posłuszni Moim słowom uwielbicie Mnie. „Jeśli przykazań Moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości Mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca Mego i trwam w miłości Jego.”

W Chrystusie istniała zależność człowieczeństwa od boskości. On przyodział Swoją boskość człowieczeństwem oraz umieścił własną Osobę pod posłuszeństwo boskości. Szatan kusił Adama i Ewę, aby uwierzyli, że będą jako bogowie. Chrystus wymaga, aby człowieczeństwo było posłuszne boskości. W Swoim człowieczeństwie Chrystus był posłuszny wszystkim przykazaniom Ojca.

Chrystus wyraził Swoją miłość do człowieka tym, że oddał życie za odkupienie świata. Ta miłość ma być miarą tej, którą Jego uczniowie będą okazywali sobie nawzajem. Rzekł: „To wam powiedziałem, aby radość Moja była w was i aby radość wasza była zupełna. Takie jest przykazanie Moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.” „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali.” „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich.” „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi”—uczniami Tego, który życie Swoje złożył za tych, których miłował. On rzekł: „Jesteście przyjaciółmi Moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca Mojego, oznajmiłem wam. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu Moim, dał wam. To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.”

Ten rozdział jest nieskomplikowany w swoich ilustracjach; taki, że wszyscy mogą go zrozumieć. Chrystus wciąż stara się przedstawić Swoim naśladowcom przywileje, które oferowane są grzesznemu, słabemu człowieczeństwu. Chciałby nauczyć ich, że jedynie dzięki Niemu jest ono w stanie być przywrócone do zdrowego wzrostu. Mamy pamiętać, że latorośle w prawdziwym Krzewie Winnym to wierzący, którzy zostali doprowadzeni do jedności za sprawą łączności z Krzewem Winnym.

Łączność latorośli między sobą oraz z Krzewem Winnym tworzy ich jedność, lecz to nie oznacza jednolitości we wszystkim. Jedność w odmienności jest zasadą, która panuje w całym stworzeniu. Chociaż w naturze istnieje indywidualizm oraz różnorodność, istnieje też jedność w jej odmienności, bowiem wszystko odbiera swoją przydatność oraz piękno z tego samego źródła. Wielki Mistrz Artysta wypisuje Swoje imię na wszystkich stworzonych przez Siebie dziełach, od najwynioślejszego cedru libańskiego do hizopu na murze. Wszystko to rozgłasza dzieło Jego rąk, od wysokiej góry i wielkiego oceanu do najmniejszej muszelki na brzegu morskim.

Latorośle Krzewu Winnego nie są w stanie wrastać w siebie nawzajem; są pojedynczo odrębne, a mimo to każda musi znajdować się we wspólnocie ze wszystkimi pozostałymi, o ile połączone zostały w tym samym pniu matecznym. Wszystkie czerpią pokarm z tego samego źródła: wchłaniają te sami życiodajne własności. W taki też sposób każda latorośl prawdziwego Krzewu Winnego jest odrębna i odmienna, a mimo to wszystkie są wespół powiązane w pniu matecznym. Nie może istnieć podziału. Wszystkie są powiązane razem Jego wolą, aby przynosiły owoc, gdziekolwiek mogą znaleźć ku temu miejsce! sposobność. Lecz aby tego dokonać, pracownik musi zakryci własne „ja.” Nie wolno mu dawać wyrazu swojemu własnemu usposobieniu oraz woli. Ma on wyrażać usposobienie oraz wolę Chrystusa. Życie, tchnienie oraz egzystencja rodziny ludzkiej sal zależne od Boga. Bóg zaprojektował tkaninę, a wszyscy są pojedynczymi nićmi dla utworzenia wzoru. Jeden jest Stworzyciel, a objawia On Siebie jako wielki Rezerwuar wszystkiego, co jest niezbędne dla każdego odrębnego życia.

Jedność chrześcijańska polega na tym, że latorośle znajdują się w tym samym pniu matecznym, ożywiającej mocy centrum podtrzymującego szczepy, które złączyły się z Krzewem Winnym. Musi zaistnieć utożsamienie się z Chrystusem w myślach i pragnieniach, słowach i uczynkach, nieustanne uczestniczenie w Jego duchowym życiu. Wiara musi wzrastać poprzez ćwiczenie jej. Wszyscy, którzy żyją blisko Boga, będą posiadali świadomość tego, czym jest dla nich Jezus, a oni dla Jezusa. W miarę jak łączność z Bogiem pozostawia swoje odbicie na duszy i jaśnieje na obliczu jako promieniująca światłem, trwałe zasady świętego charakteru Chrystusa zostaną odzwierciedlone w człowieczeństwie.

Chrystus nauczał lekcji zaczerpniętej z krzewu winnego i jego latorośli także przy pomocy innej ilustracji. Rzekł: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało Moje i pije krew Moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało Moje jest prawdziwym pokarmem, a krew Moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew Moją, we Mnie mieszka, a Ja w nim. Jak Mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto Mnie spożywa, żyć będzie przeze Mnie.”

Wielu z Żydów, którzy twierdzili, że są uczniami Chrystusa szemrało między sobą ponieważ On rzekł: „Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. I mówili: Czy to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakże więc teraz może mówić: Z nieba zstąpiłem? Wtedy Jezus odpowiedział i rzekł im: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Napisano bowiem u proroków: I będą wszyscy pouczeni przez Boga. Każdy, kto słyszał od Ojca i jest pouczony, przychodzi do Mnie. Nie jakoby ktoś widział Ojca; Ojca widział tylko Ten, który jest od Boga. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto wierzy we Mnie, ma żywot wieczny. Ja jestem chlebem żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali; Tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba, aby nie umarł ten, kto go spożywa. Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało Moje, które Ja oddam za żywot świata.”

Kapłani i przełożeni sprzeczali się między sobą, mówiąc: „Jakże Ten może dać nam Swoje ciało do jedzenia? Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało Moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało Moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało Moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim. Jak Mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto Mnie spożywa, żyć będzie przeze Mnie.”

Zbawiciel odczytywał serca wszystkich, którzy połączyli się z Nim jako Jego uczniowie. Wiedział, że było tam wielu, którzy uważali siebie za Jego uczniów, a nimi nie byli. Wiedział, że ich zawziętość ducha zostałaby odsłonięta, gdyby jakiekolwiek wypowiedziane przez Niego słowo nie harmonizowało z ich z góry ustalonymi poglądami. Wiedział, że przy najmniejszym nawiązaniu do ich osobliwych zasad wzbudzone zostałyby uprzedzenia oraz zazdrość. Rozumiejąc serca i to, co się w nich dzieje usiłował przedstawić proste fakty, dotyczące Swojego związku z człowieczeństwem, Swojej misji oraz dzieła. Słowa, które wypowiadał Zbawiciel były prawdą. Przyłożył siekierę do korzenia drzewa. „Taki jest chleb, który z nieba zstąpił,” powiedział, „nie taki, jaki jedli ojcowie i poumierali; kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki.”

Lekcja zaczerpnięta z tych dwóch symboli zawiera samą tajemnicę pobożności. Nikt nie potrzebuje być pozostawiony w ciemności. Stanowi ona prawdę, która ma być przyjęta, a jej przyjęcie zostanie objawione w życiu każdego prawdziwego wierzącego. Gdy wierzący chwyta się wiarą Chrystusa, pojawia się w jego życiu punkt zwrotny. Otrzymuje on ducha oraz usposobienie Chrystusa i reprezentuje Jego charakter.

Lecz duża liczba tych, którzy naśladowali Chrystusa nie była zaszczepiona w prawdziwy Krzew Winny, a wykazali ten fakt, gdy Chrystus przedstawił tę lekcję. „Wielu tedy spośród uczniów Jego, usłyszawszy to, mówiło: Twarda to mowa, któż jej słuchać może? A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie Jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, lecz są pośród was tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy są niewierzący i kto Go wyda. I mówił: Dlatego powiedziałem wam, że nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli mu to nie jest dane od Ojca. Od tej chwili wielu uczniów Jego zawróciło i już z Nim nie chodziło.”

Ci uczniowie nie przyjęli Chrystusa i nie wierzyli Weń, a Zbawiciel wiedział, że był to dla nich czas, aby zrozumieli jaki powinien być ich związek z Nim.

Każda pokusa stanowi jeden ze środków, którymi Pan utwierdza Swój lud w wierze. Zdobędzie on doświadczenie jeśli będzie poszukiwał Pana, lub też poprzez podstępy szatana podda swoją wiarę. Jeśli jednak będzie się wzbraniał przed przystąpieniem do jakiegokolwiek czynu dopóki nie zasięgnie rady Bożej, jeśli otworzy słowo, aby zrozumieć co jest w nim napisane, ujrzy, gdzie się znajduje i co stanowi jego niebezpieczeństwo. Uczniowie, którzy opuścili Jezusa, pielęgnowali niezgodę oraz brak wiary. Niewiara przerodziła się w zwyczaj; a teraz stała się bardziej wyraźną i wstrząsającą sposobnością do zademonstrowania tego, że byli zgorszeni. Sprzeczanie się Żydów o słowa Chrystusa, pojawiając się z kwestionowaniem i powątpiewaniem, zgromadziło wokoło dusz tych uczniów ciemne obłoki niewiary. Ich wiara nie była prawdziwa, a próba ujawniła słabość oraz niepewne stanowisko. Lekcje te były przeznaczone na udzielenie wszystkim poznania siebie, ukazania im prawdziwego stanowiska, jakie zajmowali względem Chrystusa. Pokusa, działając w ciemności, powodowała, że słabi i kuszeni tracili wiarę w Chrystusa, ponieważ nie potrafili pojąć duchowego znaczenia Jego słów.

Chrystus wygłaszał słowa, które posiadały moc do zdobycia miejsca w każdym sercu, które stara się poznać wolę Bożą. Oświadczył: „Albowiem chleb Boży to Ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot.” „Ja jestem chlebem żywota; kto do Mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we Mnie, nigdy pragnąć nie będzie… Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, a tego, który do Mnie przychodzi, nie wyrzucę precz.” Słowa te są cenniejsze, niż złoto. Ci, którzy chcą pełnić Jego wolę, poznają naukę. Jeśli jednak ich ludzkie pojęcia, przyjęte z tradycji, zasad oraz zwyczajów będą w dalszym ciągu zachowywane jako posiadające wartość, mogą być przekonani, że słowa Chrystusa zaspokoją ich największe potrzeby, że będą one w stanie pocieszyć, dodać odwagi, wzmocnić, utrwalić, usunąć niepokój oraz niepewność; będą mogli odczuwać najszczersze pragnienie udziału w skutkach uczestniczenia w chlebie z nieba, a nawet być na tyle otwarci, aby wyrazić swoje życzenie: „Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba,” a mimo to odrzucą Chrystusa oraz utracą oferowane przez Niego błogosławieństwa.

Lekcja ta została przedstawiona, aby doświadczyć oraz poddać próbie również Jego wierzących uczniów. Ci odwrócili się od kapłanów i przełożonych do Chrystusa, który obecnie ujawnił im Swój prawdziwy związek z nimi. Czy posiadają prawdziwą wiarę w Niego, albo czy zaliczają się do tych, do których Chrystus powiedział: „Nie wierzycie, chociaż widzieliście Mnie?” Zwracając się do dwunastu rzekł: „Czy i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. Jezus odpowiedział im: Czy nie dwunastu was wybrałem? Ale jeden z was jest diabłem. I mówił o Judaszu, synu Szymona z Kariotu, bo ten miał Go wydać, a był jednym z dwunastu.”

Chrystus doszedł do tego momentu, w którym prawda musiała być wypowiedziana ze stanowczością, ażeby uczniowie naprawdę trwający w Krzewie Winnym mogli być odróżnieni od tych, którzy nie mieli z Nim decydującej łączności. I oto znajdowała się latorośl, która pozornie stanowiła jedno z Krzewem Winnym, lecz po tym, gdy żyta z uczniami i słuchała słów Chrystusa udzieliła dowodu, że w Nim nie trwała.

Judasz był tym, który wywierał duży wpływ na uczniów. Posiadał majestatyczny wygląd oraz wybitne zdolności. Lecz uzdolnienia te nie były poświęcone Bogu. Jego umiejętności zostały oddane służbie własnemu „ja,” samowywyższaniu oraz chęci zysku. Gdyby pod wpływem owego boskiego pouczenia, które tak wyraźnie wskazywało na niego, upokorzył swoje serce przed Bogiem, nie pozostawałby już dłużej kusicielem wypowiadając własną niewiarę wobec braci-uczniów i w ten sposób rozsiewając jej nasiona w ich sercach.

Lecz Judasz otworzył drzwi serca i komory umysłu pokusom szatana. Wróg zasiał w jego sercu i umyśle nasienie, które on przekazał swoim braciom. Kwestionujące wątpliwości, które zostały podane umysłowi Judasza przez szatana, on następnie podał umysłom swoich braci. Ten jeden człowiek, wyznający, że jest naśladowcą Chrystusa, nie przynosząc cennego owocu ujawnionego w życiu Chrystusa miał być dla innych uczniów kanałem ciemności w czasie doświadczenia i próby, który miał wkrótce nadejść, a nawet już wtedy na nich przyszedł. Wysuwał tak wiele oskarżeń przeciw braciom, że przeciwdziałał lekcjom Chrystusa. To właśnie dlatego Jezus nazwał Judasza diabłem.

Bóg był w dalszym ciągu dla Judasza nieznany jako żywy Bóg, miłujący Ojciec. Życie Judasza nie było ukryte wraz z Chrystusem w Bogu. Ta biedna, niezależna dusza, odseparowana od ducha i życia Chrystusowego była bardzo zakłopotana. Ciągle znajdował się pod potępieniem, ponieważ lekcje Chrystusa zawsze dotykały go. Pomimo tego nie stał się przemieniony oraz nawrócony w żywą latorośl poprzez łączność z prawdziwym Krzewem Winnym. Ta sucha roślina nie przylgnęła do Krzewu Winnego, ażeby wyrosła na owocującą, żywą latorośl. Ujawnił, że był szczepem, który nie przyniósł owocu—szczepem, który nie stał się korzonkiem przy korzonku i żyłką przy żyłce zrośnięty z Krzewem Winnym i nie uczestniczył w Jego życiu.

Sucha, odłączona roślina może stać się jedno z pniem matecznym tylko wtedy, gdy zostanie uczyniona uczestniczącą w życiu oraz pokarmie żyjącego krzewu winnego, gdy zostanie w niego zaszczepiona, gdy zostanie doprowadzona do możliwie najściślejszego związku. Gałązka mocno trzyma się korzonkiem przy korzonku i żyłką przy żyłce życiodajnego krzewu winnego, aż jego życie stanie się życiem latorośli, która wyda taki owoc, jak ów krzew winny.

Tak ma się to również z naśladowcą Chrystusa. Gdy jest on naprawdę połączony z Chrystusem, nie będzie jak ci uczniowie, którzy byli zgorszeni, dlatego że ich własny umysł nie był duchowy. Dostrzegali oni prawdy, które były miłe ich uszom; ale kiedy doszło do tego, że usłyszeli coś, czego nie byli w stanie wytłumaczyć albo też zgłębić rozumem, ponieważ nie znajdowali się w decydującej łączności z Chrystusem, byli zgorszeni. Zawrócili i już z Nim nie chodzili. Było lepiej, żeby te bezowocne latorośle ujawniły się podczas gdy Chrystus był wśród nich. To właśnie dlatego wypowiedziane zostały słowa Chrystusa, aby można było udowodnić tym uczniom, że są tym, kim byli—nie z wiary, ale wśród tych, którzy nie wierzyli. Tak długo, jak byli z Chrystusem, wykazywali ducha niewiary, Uważali słowa Chrystusa za przeciwne własnym pojęciom i zasadom i nie przynieśli owocu jako latorośle żywego Krzewu Winnego.

E.G. White, „Review and Herald” Artykuł ukazał się w trzech częściach 2, 9 i 16 listopada 1897