Wezwanie do nawrócenia – świadectwo z komunistycznej Rosji

Wezwanie do nawrócenia – świadectwo z komunistycznej Rosji

A więc ludzie czynili tak i poczynania tego brata były bardzo dokładnie obserwowane. A zatem, gdyby wyruszył na koniach od razu byłoby wiadomo, że opuszcza wieś. Nikt nie miał pozwolenia na opuszczenie swojej wsi lub miasta bez zezwolenia władz. Oni doświadczyli tego samego w Chinach, gdy weszli Komuniści. Zanim można było opuścić miasto trzeba było uzyskać cztery stemple na papierze, powód wyjazdu i na jak długo. I można było podróżować tylko 10 km na raz. Tak samo było w Chinach, więc wiem, o czym oni mówią. A więc ten brat po cichu odjechał. Został uznany za Cygana. Pan posłał go na boczną drogę. A tej nocy, kiedy wyruszył, KGB przybyło o północy, aby zabrać go na Syberię, ponieważ został uznany za wroga ludu, gdyż był podobno zamożnym człowiekiem. A więc tej nocy pozbyto by się go, skonfiskowano by jego majątek i wywieziono na Syberię. Z tych, co zostali zabrani na Syberię wielu zostało zabitych. Niektórzy potrzebni byli do pracy. Wielu bogatych zostało po prostu rozstrzelanych. Zostali wyprowadzeni poza wieś i rozstrzelano ich karabinami maszynowymi lub czymkolwiek innym. Od 1933 zabito w Rosji wiele milionów ludzi.

Ale ten brat odjechał i kiedy przyszli, aby go zabrać, nikogo nie było. Rodzina zniknęła. A oni nie wiedzieli, co zrobić i co się stało. Konie zostały. Wszystko było na miejscu. Światła paliły się w całym domu. Byli zdumieni. Więc poczekali do rana i zobaczyli ślady prowadzące przez bramę. Dostrzegli kierunek, w którym udał się ten brat. Zaprzęgli więc jego konie i zorganizowali wielką pogoń wzdłuż tej głównej drogi. I oczywiście gonili przed długi czas bez żadnych rezultatów. Ponieważ Pan wysłał go na boczną drogę.

A człowiek ten udał się do wsi, którą wskazał mu Pan. Pan powiedział mu, że zabierze go do Chin. Ale oczywiście nie był on zbytnio wykształcony, ani też nie posiadał pięknych, kolorowych map, takich jak wy tu macie. Nie było żadnych znaków drogowych, niczego. Oni musieli całkowicie polegać na Panu. Wszystkim, co wiedział była nazwa wsi, do której ma iść. Wiedział tą jedną rzecz. I modlił się cały czas, modlił się w nocy, a było to latem. I podróżowali na krowie. I paśli tą krowę, doili ją i gotowali owsiankę z prosem, aby nakarmić swoje dzieci. Chwalili Pana, ponieważ zdali sobie sprawę, że gdyby podróżowali na koniach nie mogliby ich doić. Ale krowę mogli doić. Tak więc Pan używa prostaczków, niewykształconych i niemądrych tego świata, aby zaskoczyć mądrych i roztropnych. I Pan zawstydził KGB poprzez wyprowadzenie tego człowieka bezpiecznie do Chin, w prosty sposób, na krowie. Kiedy dotarł do kolejnej wsi, która nie znajdowała się za daleko, modlił się wtedy ze swoją rodziną: „Panie, czy to są Chiny?” Pan powiedział: „Mój synu Iwanie, to jeszcze nie są Chiny. Zabiorę cię do Chin.” Potem Pan podał mu nazwę kolejnej wsi. I on po prostu wyruszył. I Pan podał kolejny adres i tak dalej. I musiał pytać ludzi, gdzie znajduje się ta wieś. Nie miał żadnej mapy. W Rosji w tamtym czasie nie było map. Pytał więc ludzi: „Gdzie znajduje się ta wieś?” A oni wskazywali mu właściwą drogę. I tak szedł na południe nie wiedząc, dokąd idzie. Jak Abraham. Czy Abraham znał adres, czy wiedział, dokąd zmierza? Biblia mówi, że Abraham opuścił swój kraj i nie wiedział, dokąd idzie. Tak więc ten brat podróżował dalej i zanim się zorientował, pod koniec lata – zajęło mu to całe lato – przeszedł drogę ze środka Rosji aż do granicy Chin. I tutaj przyszło rozczarowanie. Kiedy doszedł do granicy Pan powiedział mu, aby szedł dalej i on podszedł, zgodnie ze wskazówkami Pana, bardzo blisko do granicy. Rosyjska granica w tym czasie była bardzo ściśle strzeżona za pomocą niemieckich psów pasterskich i nieustannie kontrolowana przez strażników na koniach. W tym czasie istniała już żelazna kurtyna. Kontrola była bardzo dokładna, ponieważ nie chciano, aby ludzie opuszczali kraj. Granica było ściśle sprawdzana.

Tak więc kiedy ich oczom ukazał się dziwny widok, mężczyzna z rodziną jadący w kierunku Chin, było to bardzo podejrzane. Zatrzymali go. Skonfiskowali jego krowę, odebrali wóz i uwięzili go. Złapali też innych ludzi, którzy wyglądali podejrzanie i kazali im kosić suchą trawę wzdłuż granicy, aby mieć siano dla swoich koni. Więc ten brat płakał i modlił się w nocy: „Panie, co to znaczy? Powiedziałeś mi, że zaprowadzisz mnie bezpiecznie do Chin. Oto jestem tutaj, porzuciłem wszystko, tak jak mi powiedziałeś, a teraz straciłem swoją krowę, straciłem wóz, już mi nic nie pozostało. Panie, co się dzieje?” A Pan pocieszał go mówiąc: „Mój synu, rozchmurz się i nie martw. Jeszcze zaprowadzę cię do Chin. Po prostu mi zaufaj. Zaprowadzę cię do Chin.” Był więźniem. Jego rodzinę i innych osadzono tuż przy granicy w namiotach, tymczasowych miejscach pobytu. Mężczyźni mieli za zadanie ścinać kosą siano, suche siano. Jego krewny opowiedział mi tą historię, a po drodze wydarzyło się wiele cudów, ale zapomniałem większość z nich.

Ale pewnego dnia, kiedy pracowali, wybuchł pożar po rosyjskiej stronie granicy. Wielki pożar. Zerwał się wiatr i to suche siano bardzo szybko zaczęło płonąć. Ogień przedostał się do grupy, która pracowała i do namiotów. Strażnicy wpadli w panikę i zaczęli uciekać, aby ratować życie wykrzykując rozkazy. Pracujący zostawili swoje kosy i pobiegli do namiotów, aby zabrać swoje rodziny. Chcieli bezpiecznie uciec. Ale wiatr stawał się coraz silniejszy i ogień bardzo szybko przemieszczał się w ich kierunku. Tak więc wszyscy zaczęli uciekać ze swoimi dziećmi, aby ratować życie. I ten brat chwycił swoją żonę i dzieci i zaczęli uciekać przed ogniem. Biegli i biegli wołając: Panie, co to znaczy?” I po prosu biegli i biegli. Biegli bardzo długo. W końcu, kiedy byli już wyczerpani, a oddalili się wystarczająco daleko, aby nie być zagrożonymi przez ogień, padli na trawę totalnie wyczerpani. Zaczęli płakać i człowiek ten powiedział: „Panie, oto moja rodzina biegnie i jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Co to znaczy? Dlaczego mi się to przytrafia? Panie, gdzie ja jestem?” A Pan powiedział mu: „Mój synu, to są Chiny.” Przybył do Chin. Tak więc Pan przeniósł go z więzienia do Chin przy użyciu ognia. I ten człowiek wraz z żoną chwalili Pana, radowali się i dziękowali Panu. I Pan powiedział im, gdzie mają się udać i odnaleźli tamte cztery grupy, który już tam były. Te cztery grupy przybyły do tego samego miasta. I oni przyłączyli się do nich. Chwalili Pana za Jego prowadzenie i ochronę.

A więc ci ludzie, ci prości ludzie, którzy uwierzyli i zaufali Bogu i Jego przewodnictwu, nigdy nie poznali głodu na Ukrainie. Nigdy nie zaznali prześladowań i prób. Nie musieli patrzeć, jak odbierają im dzieci. Nigdy nie ujrzeli Syberii, ani tych wszystkich rzeczy, które działy się w Rosji. Od 1933 roku w Rosji nastał straszny i okrutny czas. Wiele milionów ludzi zmarło. Pan uchronił ich również od wielkiej wojny. A II Wojna Światowa pochłonęła 20 milionów istnień ludzkich z terenu Rosji i Ukrainy. To duża liczba. Sześć milionów ludzi na Ukrainie poniosło śmierć głodową w 1933 roku.

Tak więc cokolwiek Pan im obiecał, spełniło się. On wybawił ich od tego kraju, od głodu i kłopotów, od wojny, tak jak obiecał. A ponieważ nie było żadnych form przekazu, żadnego radia, żadnych maili docierających do Chin na tych opustoszałych terenach, tych odosobnionych miejscach w górach, oni nie wiedzieli, że w Rosji panował głód, który odebrał życie wielu milionom ludzi. Nie wiedzieli nawet, że była wojna, aż do momentu, kiedy zaczęły przychodzić jakieś listy. Kiedy Komuniści weszli do Chin w 1948 roku, wtedy nadeszły wiadomości. Rozwinął się wówczas transport i komunikacja, zaczął się handel wymienny z Rosją. Rosja i Chiny stały się przyjaciółmi. I wtedy nadeszły wiadomości. W Rosji i na Ukrainie panował głód, trwała wojna, która pochłaniała wiele ofiar ludzkich.

Ale ci prości ludzie zostali ochronieni i wybawieni przez Pana, wyprowadzeni z obszaru klęski i żyli bardzo błogosławionym życiem. Była to bardzo urodzajna ziemia, bogata w sól, a Pan błogosławił owoce ich pracy. Oczywiście nie byli oni bogaci według standardów amerykańskich. Nie. Nadal byli prostymi farmerami. Ale mieli swoje bydło i swoje mleko. A ten brat, który stracił swój dom, wybudował porządny dom w Chinach, miał też wiele krów i wiele koni. Tak więc Pan przywrócił mu więcej niż stracił, dla jego posłuszeństwa. On i tak straciłby to następnej nocy. Ale ze ze względu na posłuszeństwo wobec Pana i Jego głosu został bogato wynagrodzony. Ponieważ Pan jest wierny i chętny, aby błogosławić swojemu ludowi, o ile jest on posłuszny Jego głosowi i podąża za Nim.

Wspomniałem krótko o tym, co się wydarzyło. Byliśmy świadkami wielu wydarzeń, wielu cudów i sytuacji, które wydarzyły się w Rosji i w Chinach. Kiedy nasz lud znajdował się w Chinach, zanim jeszcze wkroczyli Komuniści, kiedy był to jeszcze wolny kraj, Pan zaczął mówić do nas: „Moje dzieci, Chiny są dla was jedynie miejscem postoju. Wyprowadzę was do kraju mleka i miodu. Zaprowadzę was do wolnego kraju opływającego w mleko i mód. A tam spotkacie wielu ludzi, którzy noszą moje imię, ale nie służą mi tak, jak powinni, zgodnie z moimi przykazaniami. I będziecie świadczyć przed nimi o mojej mocy, przykazaniach i o mojej woli.” To właśnie mówił Pan do naszego ludu, kiedy się modlili, że wyprowadzi ich do innego kraju. Pan powiedział również, że rząd w Chinach wkrótce się zmieni i nastaną wielkie kłopoty w Chinach, i że Jego lud powinien być przygotowany na to, aby wyruszyć.

W ciągu 1947 roku Pan wyprowadził większość z tych pięciuset członków kościoła na Filipiny. Wyruszyli z zachodnich Chin do wschodnich Chin, potem na Filipiny, potem do Paragwaju, a następnie do Ameryki. I większość grupy wyruszyła na bezpośrednie przykazanie Ducha Świętego, aby wyjść i nieść ze sobą Ewangelię. I tak wyruszyli. Około trzydziestu rodzin wyszło, a nasza rodzina była jedną z tych, które pozostały w Chinach.

I oczywiście w 1948 roku, rok po tym, jak pierwsza grupa wyruszyła, w Chinach miała miejsce rewolucja i weszli Czerwoni. Chiny stały się przyjaciółmi Rosji. I oczywiście to, co miało miejsce w Rosji, zaczęło się w Chinach. W Rosji zajęło im szesnaście lat, aby stać się silnymi, skonfiskować własność ludzi i złamać ich wolę. Ale w Chinach trwało to bardzo krótko. W ciągu czterech lub pięciu lat zmuszono większość ludności, aby przyłączyła się do spółdzielni produkcyjnych, odebrano im całą własność, a wielu zostało rozstrzelanych i zabitych. Jeżeli ktoś miał cztery krowy uznawano go za wroga ludu i likwidowano. Wywożono go ciężarówką poza wieś i rozstrzeliwano. W taki właśnie prosty sposób. Życie było bardzo tanie w Chinach i w Rosji.

Tak więc byliśmy świadkami tego, co działo się w Chinach w tych ciężkich czasach. I oczywiście sprawą numer jeden, podobnie jak w Rosji, było to, że zaczęto walczyć przeciwko Bogu. Ponieważ była to ich główna ideologia: „Zbudujemy szczęśliwe społeczeństwo, zbudujemy nowy świat bez Boga, nie potrzebujemy Boga, nie ma żadnego Boga.” Tak więc pierwszą rzeczą, którą się zajęli było prześladowanie kościoła i wiary Jezusa Chrystusa. I tak nasi bracia zostali poddani surowym prześladowaniom. Większość kaznodziejów zostało zabranych do obozów koncentracyjnych i obozów pracy, schodząc głęboko do kopalni, pracując na małych racjach żywieniowych, będąc szorstko traktowanymi i bitymi. Niektórych skazywano na dożywocie. Mówiono im: „Nigdy nie pozwolimy wam odejść.” Ale oni odpowiadali swoim zwierzchnikom, że Bóg wyprowadzi ich do kraju mleka i miodu: „Nie pozostaniemy tutaj, odejdziemy stąd.” I oczywiście wyśmiewano ich i mówiono: „Nigdy nie pozwolimy wam odejść, ponieważ jesteście w naszych rękach, zrobimy z wami, co będziemy chcieli. Nigdy was nie wypuścimy. Zgnijecie w więzieniu. Wszystkich was zabijemy i nie pozwolimy wam odejść.”

Ale nasi ludzie powiedzieli: „Będziemy ufać Panu, będziemy ufać żyjącemu Bogu, który obiecał nam i On nas wyprowadzi.” Ale oczywiście ludzie w Chinach musieli przejść przez wielkie próby i prześladowania. Była bieda, jedzenie było wydzielane, były bardzo duże potrzeby ekonomiczne. Większość naszych ludzi była w strasznej potrzebie.

Otrzymywali 800 gram oleju na osobę miesięcznie i było to wszystko, co można było otrzymać, oraz bardzo marną rację ryżu. Ludzie nie mogli przetrwać na takiej racji. Ale dzięki Bogu nasz lud przebywał w rejonach górskich i mogli oni chodzić w góry na polowania i przynosili ptactwo i dziką zwierzynę. Tak więc nikt w Chinach nie głodował. Pomimo tego, że panowały głód i śmierć wśród chińskiej ludności, a także tureckiej i innej. Ale Pan zabezpieczył Swój lud.

Nasi ludzie w Chinach modlili się nocami. W całym mieście trwały modlitwy. Kościół chiński był kościołem modlitwy. Bracia często wstawali o czwartej lub o piątej nad ranem i gromadzili się na modlitwę i modlili się przez dwie godziny, a następnie o ósmej szli do pracy. A potem w nocy ich modlitwy wznosiły się nad miastem. Zgromadzali się w grupkach domowych, modlili się i szukali oblicza Pana: „Panie, obiecałeś, że nam pomożesz, powiedziałeś, że nas ochronisz.”

I Pan pocieszył ich i odsłonił przed nimi to, co zamierzały uczynić władze i co ma się stać. Pan przez Ducha Świętego odsłaniał rzeczy, które miały nadejść i lud został pocieszony. Tak więc Pan przeprowadził w końcu nasze grupy przez Chiny, pojedynczymi rodzinami, około 7 tysięcy kilometrów do Szanghaju, które znajduje się około 10 godzin od Hong Kongu pociągiem, o ile słyszeliście o Hong Kongu. To właśnie tam znajduje się Szanghaj. Liczy on około 8 milionów mieszkańców.

Oczywiście w tamtym czasie nie wolno było podróżować. Nie wolno było nawet opuszczać miasteczka. Tak jak już się dzieliłem, trzeba było mieć cztery stemple na papierze, gdzie się jedzie, kiedy się wraca, i wszystkie te rzeczy, i trzeba się było pod tym podpisać. Trzeba było przejść przez cztery różne urzędy, zanim można było opuścić miasteczko. A jednak Pan wyprowadził nasz lud pieszo i na koniach, a następnie na ciężarówkach i pociągami. I w końcu wszyscy ci, którzy byli ludźmi wiary, ludźmi modlitwy, ludźmi, którzy chcieli chodzić blisko z Panem, każdy z nich udał się do wolnego kraju. Poszli do Hong Kongu, a następnie zostali wypuszczeni przez władze, chociaż ich zastraszano. Pan otworzył drzwi kurtyny w Bamboo i każdy z nich wyszedł, włącznie z braćmi, którzy byli więźniami. Zostali zwolnieni i przewiezieni do Szanghaju, a następnie wypuszczeni do wolnego kraju.

Tak więc nasz lud przybył do kraju mleka i miodu. Ale i tak było to miejsce postoju. Ponieważ jeszcze w Chinach, kiedy moja mama pościła i modliła się, Bóg powiedział jej, że będziemy mieszkać w Kanadzie. Miało to miejsce 16 lat przedtem, zanim się stało. Tak więc wiedzieliśmy, że w końcu nasza rodzina znajdzie się w Kanadzie. Przez 10 lat przebywaliśmy w Australii, a następnie wyjechaliśmy w 1969 roku, kiedy Pan powiedział, że mamy udać się do Kanady. Tak więc przybyliśmy do Vancouver, przypłynęliśmy statkiem z Australii do Kanady. Wiele, wiele rzeczy wydarzyło się w drodze przez Chiny, kiedy Pan prowadził i cudownie zaopatrywał, chronił i wybawiał. Ponieważ podróżowanie w Chinach związane było z tym, że ludzie byli śledzeni, chwytani, odsyłani z powrotem, straszono ich więzieniem i dręczono. Bez Boga była to rzecz bardzo trudna do wykonania. Ale z żywym Bogiem wszystko było możliwe. Każdy z nich został wyprowadzony do wolnego kraju.

Ten fragment pisma zachowałem dla was na koniec, ku naszemu pouczeniu i upomnieniu. I również ku ostrzeżeniu. Kiedy czytacie 10 rozdział 1 List do Koryntian, jest tam napisane, że cokolwiek przydarzyło się Izraelitom, jest przykładem dla nas. Zostało to napisane dla nas, którzy zbliżamy się do końca czasów, jako chrześcijanie nowej ery chrześcijańskiej. Tekst ten mówi, że oni tak czynili i zginęli. Czynili w ten sposób i zginęli. Być może pamiętacie, jak apostoł Paweł, poruszony przez Ducha Świętego powiedział, co uczynili Izraelici. Jak uprawiali bałwochwalstwo. Jak szemrali. Jak cudzołożyli. Jak robili różne rzeczy i zginęli.

Bóg mówi przez Ducha Świętego, przez apostoła, do chrześcijan tego wieku, że możliwą rzeczą jest, aby być nawet ludem Bożym, że możliwe jest, aby być nawet wierzącym i prowadzonym przez Boga, a mimo to nadal możliwe jest to, że można odpaść. Nawet do tego stopnia, że wasze imiona mogą zostać wyrzucone z Księgi Żywota. Takie niebezpieczeństwo czyha na wierzących. A więc co przydarzyło się naszemu ludowi, kiedy przybył do wolnego świata? Ich oczy rozglądały się we wszystkich kierunkach: „Co za błogosławiony kraj, co za obfitość!” Ponieważ żyli w Chinach na marnych racjach, na granicy głodu – mimo, że nasz lud nie głodował – ale byli w wielkiej potrzebie. Kiedy dają wam tylko, o ile dobrze pamiętam, jeden metr materiału na cały rok i to jest wszystko, co możecie otrzymać, wszystko jest wydzielane – jesteście wówczas w wielkiej potrzebie.